Zabij, Bóg wybacza łotrom, Arthur Ray

Autor: Webmaster
Data publikacji: 18 lutego 2008

Zabij, Bóg wybacza łotrom

Autor: Arthur Ray
Wydawnictwo: Wydawnictwo INTERSTER

Powieść Arthura Raya wzbudza we mnie nostalgię do dziś: nostalgię za czasami, w których sensacyjne kino było jeszcze śladowe, a tego typu literatura doskonale nadawała się do kształtowania młodej wyobraźni narracyjnej.

Arthur Ray (właść. Paweł Szlachetko) cenny  jest także przez to, iż nie szedł po linii panującej powieści milicyjnej, lecz wybrał sensację czystą, uniwersalną, zachodnią. Dawał przygodę zamiast politycznego komentarza, podobnie jak werystyczne komiksy sensacyjne Jerzego Wróblewskiego (Czarna róża czy Skradziony skarb) – choć ten był „młodzieżowo” poprawny. Powieść Zabij, Bóg wybacza łotrom zrealizowano zresztą najpierw dla radiowej Trójki (emisja: 1986), pięć lat potem trafiła do kiosków, pod nieco pretensjonalnym, choć rozpoznawalnym szyldem serii Skandale.

Rzecz to świetna do dziś, i posiadająca znakomity potencjał filmowy: brak tu gęstej narracji, dialog goni dialog, scena scenę. Szkoda, iż właśnie ta „neutralna” szkoła polskiej sensacji zniknęła na niemal dekadę, wszak poza walorami czysto rozrywkowymi miała rzetelnie skonstruowaną intrygę oraz znakomite charaktery, także nie pozbawione psychologii. Dziś tę fabułę można brać już nieco archaicznie, wszak ogólny dostęp do kinematografii gatunku pewne motywy Raya wyeksploatował do cna: oto poznajemy Marka Nelsky’ego, młodego informatyka, który po sfingowanym zabójstwie i udawanym procesie zostaje skazany na podwójne dożywocie. Osadzony w więzieniu Fort Nox, początkowo zrezygnowany, musi przejść twardą szkołę życia. Ciężka harówka w kamieniołomach, w niemiłosiernym upale, nocne koszmary, zza okna widok na Wzgórza, czyli miejscowy cmentarz… I więzienny dryl, tak ze strony klawiszy (sadystyczny The End) czy współwięźniów (równie sadystyczny Anioł), który, chcąc nie chcąc, z cichego intelektualisty musi zrobić twardziela. Jeśli ten chce przeżyć.

Pewnego dnia los się dla Marka odmienia: adwokat Steinbeck, podczas widzenia z wyłączonym u kamer dźwiękiem, składa informatykowi propozycję nie do odrzucenia: Nelsky może być wolny już za kilka tygodni, jeśli weźmie udział w napadzie na Bank Meksykański. Ową częścią „nie do odrzucenia” jest zaś fakt, iż Steinbeck wie, kto wrobił Marka w morderstwo, i że nadarza się okazja do zemsty.

Sam napad na bank – precyzyjny i podany z wyobraźnią – jak się łatwo domyślić, będzie dopiero przygrywką. Mark i dwaj współtowarzysze, więźniowie Ed i Leo, mają przez pewien czas po akcji przebywać w więzieniu, dopóki sprawa rabunku nie przycichnie. Wkrótce jednak, oczywiście w wyniku nieszczęśliwych wypadków, Ed i Leo giną… I Mark ma już pewność, że „Murzyn zrobił swoje, Murzyn może odejść”.  Najrychlej na Wzgórza.

Partie więzienne rozpisano tu po mistrzowsku choć z narracyjną prostotą, i ze wszystkimi potrzebnymi tam motywami: solidarność więzienna przeciw klawiszom, kapusie, czujność przy schylaniu się po mydło… Partie poza więzieniem, łączące romans (epizod Sue), sensację (misterny plan zemsty Marka) i obyczaj (zaplecze rodzinne stojącej za napadem rodziny Riviera, peregrynacje miejskie z bezdomnymi…) malują tło powieści lirycznie,   cynicznie, gdzie trzeba z humorem, dając nam panoramę czasu, w którym kalkulator zajmował z wolna miejsce pistoletu. Powieści, jakiej niepotrzebnie się wstydzono do dziś. Powieści, która powinna być sztandarowym przykładem, iż „błahe” powiastki sensacyjne nie muszą być pozbawione szczerych emocji i inteligencji.


Zabij, Bóg wybacza łotrom

Arthur Ray
 
Warszawa 1991
Wydawnictwo INTERSTER
ISBN 83-85059-35-0






Udostępnij

Sprawdź, gdzie kupić "Zabij, Bóg wybacza łotrom" Arthur Ray

PRZECZYTAJ TAKŻE

RECENZJA

Zabij, Bóg wybacza łotrom, Arthur Ray

{mosimage} Oto poznajemy Marka Nelsky’ego, młodego informatyka, który po sfingowanym zabójstwie i udawanym procesie zostaje skazany na podwójne ...

18 lutego 2008