Kurlandzki trop, Tobiasz W. Lipny

Autor: Webmaster
Data publikacji: 09 lipca 2007

Kurlandzki trop

Autor: Tobiasz W. Lipny
Liczba stron: 256

Z Tobiaszem Lipnym mam mały problem: owszem, to pisarz sprawny, intrygujący erudycją i estetyką, którego obie historie kryminalne  z historią sztuki w tle połyka się z prawdziwą radością… Tyle, że czegoś mi w tym wszystkim brak.

Dopowiem pospiesznie, by ktoś nie pomyślał, że robię autorowi złą prasę, wszak jego pozycje polecam bardzo: faktem jest,  iż tam, gdzie intryga dotyczy skradzionych / zatopionych / zaginionych / sfałszowanych dzieł sztuki, zamiast na dreszcz kryminalnego śledztwa stawia się raczej na dreszcz przygody z tym związanej. Patrząc na wzorce,  które niewątpliwie Lipny miał na względzie – a w większości były to wzorce młodzieżowe – od Zbigniewa Nienackiego, przez Perepeczkę (sympatyczny cykl o Dzikiej Mrówce), poprzez Spielberga, na Danie Brownie poprzestając, większość fabuł opiera się tu na mniej czy bardziej linearnym queśćie;  przez to ujmują one przede wszystkim tym, co dostaniemy po drodze – geografią, archeologią, włóczęgą, bibliofilskim ślęczeniem, kolejnymi tarapatami czy barwnymi postaciami spotykanymi w trakcie.

Lipny idzie ta samą drogą – tyle, że w wersji adults only ; jest przy tym psychologicznie prawdziwszy i obyczajowo śmielszy, niż choćby epigoni kontynuujący do dziś cykl o Panu Samochodziku (m.in. piszący pod pseudonimem Andrzej Pilipiuk): ci także dają uniwersum Nienackiego współczesny rys, są jednak wciąż „ostrożni” i młodzieżowi. Bohater Barocco i Kurlandzkiego tropu,  także historyk sztuki, młody pracownik uniwersytecki Karol …ski (wzorem Nienackiego mamy nomen nescio), z tą samą żarliwością co pan Tomasz bawi się w historycznego detektywa, choć nieziemski i wielofunkcyjny automobil zamienił na szybki motocykl, internet i gangsterskie znajomości. A przy tym, pomimo usilnych starań ustabilizowania się u boku niejakiej Lucynki, non stop z czyichś wyroków natrafiają mu się kolejne, miłosne przygody.  

A erotykę maluje autor szczerą frazą rubensowską, choć tu i tam nie kryguje się przed pikanterią podaną au naturel. Dużo chyba prawdy w stwierdzeniu, iż Lipny, wychodząc czytelnie z pnia Nienackiego, bez krępacji rozwiązał obyczajowe gardło tam, gdzie jego poprzednik (bo przecież młodzież, a jakże!) erotyczny rys pana Tomasza (!) jedynie sugerował. Nie folgował sobie za to w powieści Raz w roku w Skiroławkach, gdzie znajdziemy i erotykę, i kryminał nawet…

Dość jednak z wywodzeniem Lipnego od Nienackiego: w Kurlandzki trop, najnowszą odsłonę przygód Karola, wchodzi się płynnie od pierwszych kart: tym razem rzecz rozpoczyna się… śmiercią profesora Bandury. Mentor bohatera, pośmiertnie przekazawszy uczniowi pałeczkę, wplątuje go w niebezpieczną grę związaną z zaginionymi podczas II Wojny dziełami Muzeum Kurlandzkiego. Karol udaje się do podwrocławskiej miejscowości, gdzie profesor zginął, a za nim (i przed nim) podąża wciąż enigmatyczny Kusy – Mefisto…

I owszem, Lipny cała intrygę trzyma w ryzach, prowadząc nas drogą zbudowaną z sensacyjnych - często już ogranych - motywów i figur: archiwów IPN-u, stron fanów pewnego pana z fikuśnym wąsikiem, bibliotecznych, zakurzonych sal, wysuszonych historyków i zwariowanych fascynatów, jeszcze paru strzelanin i zamachów na życie…

Autor zgrzeszył jednak tym, iż czytelnika i tak najmocniej wciągną wszelkie przystanki Karola pomiędzy kolejnymi fajerwerkami: najbardziej suto będzie tam, gdzie Lipny kreśli całą scenografię akcji, z naciskiem na kuluary naukowego światka, z całą jego bufonadą (dobroduszną, na szczęście) i godną zazdrości erudycją… Tam, gdzie dąsa się zazdrosna studentka Lucyna; tam, gdzie wariują archetypowe „ryczące czterdziestki”, mało subtelna (choć, jak się okaże, w gruncie rzeczy ludzka…) pani profesor Glizda, w opozycji do bujnej Mareike – ze wszech miar damy z klasą; tam, gdzie z trójkąta Karol - ciężarna Julia (piękna!) - jej ochroniarz (brzydal) wyniknie gorzka perwersja; tam, gdzie światowy wuj Karola (gangster?... agent?...) przygarnia dwie owieczki-bliźniaczki (znów perwersja, hmm…), a nad wszystkim czuwa diaboliczna Anais, amazonka wzięta wprost z Kill Billa

Szkoda, że cała ta obyczajowa bujność odciąga od kryminału. Szkoda, że w zakończeniu widzę tę samą młodziutką naiwność, którą pamiętam z Dzikiej Mrówki. A może po prostu szkoda, że ten typ detektywistycznych historii ową „lekkość” ma już wpisaną w naturę?

Wszystko wszystkim… Lipny jest fenomenem. Może brak mu jeszcze kryminalnej pewności siebie, ale pewności literackiej z pewnością dawno nie. Dlatego, Drogi Czytelniku, odpuść krytykowi obowiązkowe marudzenie.

Bo krytyk i tak oba epizody Lipnego poleca gorąco.

A zelotom gatunku podsuwa niniejszym myśl: czyż twórczość a’la Kurlandzki trop  nie jest  cennym pomostem, którym odbiorca może przejść płynnie do „twardszych” realizacji kryminalnych?...


KURLANDZKI TROP

Tobiasz W. Lipny
Wydawnictwo: WAB , Czerwiec 2007
ISBN:  978-83-7414-283-0
Liczba stron: 256
cena 29.90


Poprzednia powieść Autora:


BAROCCO


Wydawnictwo: WAB , Marzec 2006
Seria: Z zegarkiem
ISBN: 83-7414-186-7
Liczba stron: 184






Piękna i tajemnicza kobieta; obraz Madonny włoskiego mistrza odkryty w prowincjonalnym kościółku, skradziony, a następnie odnaleziony w niejasnych okolicznościach; międzynarodowa sekta miłośników erotycznych wrażeń sado-maso; tajemnica skarbu wyłaniająca się z zapisków postaci historycznych, którą odkrywa bohater, historyk sztuki; trzy morderstwa, porwanie, napad, spektakularne samobójstwo
 


Udostępnij

Sprawdź, gdzie kupić "Kurlandzki trop" Tobiasz W. Lipny

PRZECZYTAJ TAKŻE

RECENZJA

Brukselska misja, Tobiasz W. Lipny

Po raz kolejny Tobiasz W. Lipny proponuje nam pozycję wartką, mądrą, i jednocześnie nie napuszoną.Są kobiety seksualne niczym u Hrabala. Są, podane bez psychologicznej ...

21 marca 2008