Zmierzch, Johan Theorin

Autor: Robert Ostaszewski
Data publikacji: 05 września 2008

Zmierzch

Autor: Johan Theorin
Wydawnictwo: Wydawnictwo

Johan Theorin

Johan Theorin Fot. Cato Lein   Johan Theorin urodził się w 1963 roku w Göteborgu. Z wykształcenia jest dziennikarzem. W ciągu dwudziestu pięciu lat napisał wiele opowiadań do szwedzkich czasopism, jednak miał bardzo niewielu czytelników. Rozgłos przyniosła mu dopiero jego pierwsza opublikowana powieś...

czytaj więcej

Z tego co wiem, kryminał skandynawski ma u nas spory tłumek zagorzałych fanów, co mnie nie dziwi, bo Skandynawowie wypracowali nową jakość w tej odmianie prozy, tworząc kryminały wyróżniające się dbałością w odmalowywaniu tła społecznego intrygi oraz precyzyjnym rysunkiem psychologicznym ukazywanych postaci. Szykuje się im nie lada gratka, bo oto pojawiło się polskie tłumaczenie prozy nowego pisarza z Północy, Szweda Johana Theorina. Autor Zmierzchu wejście do literatury miał bardzo spektakularne. Jego pierwsza książka - właśnie Zmierzch - uznana została przez Szwedzką Akademię Kryminału za najlepszy debiut roku 2007, zaczęto go porównywać z takimi gigantami prozy kryminalnej jak Sting Larsson czy Henning Mankell. Niezłe towarzystwo, prawda? Pochwały pochwałami, jednak postanowiłem sam sprawdzić, co proza Theorina jest warta.

Powiem od razu: wyrazy zachwytu, z którymi można się zapoznać na czwartej stronie okładki wydanej przez Czarne powieści Zmierzch, wcale nie są przesadzone; krótko rzecz ujmując, Theorin stworzył kawał świetnego kryminału. Pisarz zaprojektował tekst z rozmachem, akcja obejmuje z górą pół wieku (od roku 1936 po połowę lat 90.) a rozgrywa się przede wszystkim na szwedzkiej wyspie Olandii, opisywanej przez pisarza z wyraźnym upodobaniem i czułością zaprawioną nutą melancholii („Nigdy nie będzie już takiej Olandii, już nigdy”, mógłby zanucić Theorin, gdyby znał piosenkę Świetlików). Pisarz posłużył się sprawdzonym schematem, konstruując intrygę polegającą na stopniowym odsłanianiu tajemnic, także kryminalnych, małej hermetycznej wspólnoty (w tym przypadku jest to wioska Stenvik na Olandii). Jest rok 1972, całą Olandię spowija niezwyczajnie gęsta mgła. Sześcioletni chłopczyk, Jens, pozostawiony bez opieki, z trudem pokonuje ogrodzenie posesji dziadków i rusza w mgłę. Spotyka tam podstarzałego mężczyznę o niepokojącym wyglądzie… Okazuje się, że chłopczyk nie wraca do domu. Szukają go wszyscy mieszkańcy Stenvik, bez skutku; Jens przepada bez śladu. Jego matka, Julia, pogrąża się w trwającej latami depresji, popija, odchodzi od niej mąż; wciąż łudzi się nadzieją, że kiedyś jednak jej syn się odnajdzie. W połowie lat 90. ojciec Julii, Gerlof, otrzymuje przesyłkę bez adresu zwrotnego, w której znajduje stary, dziecięcy sandałek, który mógł należeć do Jensa. Postanawia zaprosić Julię na Olandię (ta dużo wcześniej opuściła wyspę), aby jeszcze raz spróbować rozwikłać zagadkę zaginięcia wnuka.

U Theorina śledztwem zajmują się „detektywi” bardzo nietypowi, czyli osiemdziesięcioletni Gerlof, dręczony chorobą, która wykręca mu stawy i katuje bólem, jego dwaj przyjaciele-emeryci ze Stenvik oraz niespecjalnie stabilna emocjonalnie Julia. Polega ono przede wszystkim na zbieraniu opowieści sprzed wielu lat, odsiewaniu plotek od faktów, bo Gerolf, podobnie jak jego przyjaciele, jest przekonany, że aby dowiedzieć się wszystkiego o okolicznościach zniknięcia Jensa, musi odtworzyć historię Nilsa Kanta, olandzkiej bestii. Kant w latach 40. dopuścił się na wyspie serii morderstw (między innymi zastrzelił policjanta), potem musiał uciekać ze Szwecji i ukrywać się w Ameryce Południowej i Środkowej. Ponoć zginął tam, jego trumnę przewieziono do ojczyzny i pochowano go na Olandii, ale Gerlof podejrzewa, że była to mistyfikacji i w rzeczywistości Kant mieszka pod zmienionym nazwiskiem w Szwecji. Właściwie określając Nilsa mianem bestii, nieco przesadził. Charakteryzuje się on wprawdzie pewnym rysem psychopatycznym, ale w gruncie rzeczy jest nieszczęśliwym facetem, który płaci wysoką cenę za nazbyt rozbuchane ego, emocjonalną niestabilność oraz zbytnią agresję w sytuacjach stresowych.

Czemu właściwie schorowany Gerlof raz jeszcze decyduje się zmierzyć z tajemnicą zniknięcia wnuka? Właściwie robi to nie tyle dla Jensa, co raczej dla samego siebie. Po tym jak jego córki przeniosły się na stały ląd a żona zmarła, czuje się opuszczony i samotny. Podjęte przez niego śledztwo jest zarazem swoistym wołaniem o pomoc i próbą wykazania, że jeszcze może być potrzebny, pomocny bliskim. Gerlof tak to widzi: „’Chcesz tylko zwrócić na siebie uwagę’, powiedziała mu kiedyś Julia. Chyba miała rację. Bo tak naprawdę przecież zawsze przede wszystkim o to chodzi: żeby człowiek czuł się ważny… a nie stary, zapomniany, jedną nogą w grobie”. Koniec końców Gerlof i Julia odkrywają bardzo gorzką prawdę o wydarzeniach z przeszłości, ale działa to na nich oczyszczająco, zmienia każde z nich i relacje między nimi. Gerlof wreszcie poczuje, że ma bliskich, w którym może znaleźć oparcie na ostatnie lata życia, Julia zaś po latach odnajduje wewnętrzny spokój.

Intryga w Zmierzchu jest skomplikowana i wielostopniowa, a przez to trudna do rozczytania. Przyznam szczerze, że do ostatnich stron powieści nie byłem w stanie wskazać, kto jest odpowiedzialny za zniknięcie Jensa. Ale – jako się rzekło – w książce Theorina jest jeszcze ten specyficzny składnik skandynawskiego pisarstwa kryminalnego - autor w tle historii kryminalnej snuje opowieść o historii i przemianach Olandii. (Na marginesie: Theorin doskonale wybrał miejsce akcji; puste, smagane zimnym wiatrem plaże, opuszczone domostwa, pustkowia alvaretu, czyli swoistego stepu z rzadka jedynie porośniętego jałowcem czy niewielkimi drzewami – wszystko to razem wzięte doskonale współgra z mrocznym klimatem opowiadanej historii.) Pisze o tym, jak stopniowo zanikał tradycyjny model życia mieszkańców wyspy, przede wszystkim rybaków i żeglarzy, obsługujących niewielkimi szkutami trasy bałtyckie (tak też między innymi można odczytywać sens tytułu powieści: jako zmierzch pewnego świata), jak starzy mieszkańcy Olandii wyjeżdżali, a na ich miejsce pojawiali się bogaci letnicy i wszystko to, co wiąże się z obsługą ruchu turystycznego.

Theorin planuje stworzyć cały cykl powieści kryminalnych, których akcja będzie rozgrywać się na Olandii. Już zaczynam czekać na kolejną książkę tego pisarza, Nocą śnieżycę

 

Zmierzch, Johan Theorin

Przełożyła: Anna Topczewska

Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2008

Seria: Ze strachem

Stron:454 

Udostępnij

Sprawdź, gdzie kupić "Zmierzch" Johan Theorin

PRZECZYTAJ TAKŻE

NOWOŚĆ

Duch na wyspie, Johan Theorin

Wracamy na Olandię! W serii "Ze Strachem" Wydawnictwa Czarne i pod naszym patronatem ukazała się dziś nowa powieść Johana Theorina. W "Duchu na wyspie" szwedzki pisarz po ...

22 września 2014

RECENZJA

Święty psychol, Johan Theorin

Wybór szpitala psychiatrycznego – co więcej, szpitala psychiatrycznego znajdującego się na pustkowiu i otoczonego ciemnym lasem – na miejsce akcji mógłby ...

04 października 2013

NOWOŚĆ

Święty psychol, Johan Theorin

"Święty psychol" Johana Theorina to historia pracownika przedszkola sąsiadującego ze szpitalem psychiatrycznym. Powieść ukazała się w serii "Ze Strachem" Wydawnictwa ...

14 sierpnia 2013

RECENZJA

Smuga krwi, Johan Theorin

"Nowy Theorin rzeczywiście różni się od poprzednich. Nie jest to jednak wada, chociaż pewnie część czytelników motyw elfów i trolli odstraszy. Na ...

03 października 2012

NOWOŚĆ

Smuga krwi, Johan Theorin

Dziś polska premiera trzeciej książki Johana Theorina - "Smugi krwi".  Tym razem autor zabiera nas na Olandię tuż przed Wielkanocą. Książka ukazała się w serii "Ze ...

29 marca 2012

RECENZJA

Nocna zamieć, Johan Theorin

{mosimage} Theorin tworzy prozę osobną, nie ma w niej więc zgranych schematów, których pełno w książkach kryminalnych innych autorów.

21 stycznia 2010