Wywiad z autorem: Lisa See

Autor: Ewa Dąbrowska Data publikacji: 22 września 2015

Wywiad z Lisą See

Jutro ukaże się powieść "Kości smoka" - ostatnia część trylogii „Czerwona Księżniczka” Lisy See, której bohaterami są Chinka Liu Hulan i Amerykanin David Stark. A już dziś możecie przeczytać wywiad z autorką powieści.

- Dlaczego w swoich książkach tyle uwagi poświęcasz Chinom?

- W moich żyłach płynie trochę chińskiej krwi. Mój prapradziad przybył do Stanów Zjednoczonych z Chin, aby pracować przy budowie szlaków kolejowych. Mój pradziad z kolei był w swoich czasach jedną z najważniejszych osobistości  dzielnicy Chinatown w Los Angeles. Wiem, że nie wyglądam na kogoś kto ma chińskie korzenie, ale dorastałam w ogromnej chińsko-amerykańskiej rodzinie. Mam tysiące krewnych w Los Angeles.

Wszystkim początkującym pisarzom mówi się, że powinni pisać o tym, co jest im najbardziej znane. Moja rodzina jest tym, co znam najlepiej. Mogę chyba powiedzieć, że jestem rozdarta między dwiema kulturami i próbuję do swoich książek wnieść to, czego doświadczyłam i z jednej i z drugiej strony.  „Amerykańska” część mnie pragnie, żeby ludzie zechcieli otworzyć się na poznawanie chińskiej kultury, nie myśleli o niej jako o czymś egzotycznym i dalekim.

Chciałabym, aby moi czytelnicy zauważyli to, że wszyscy ludzie żyjący na naszej planecie zdobywają w ciągu życia dokładnie te same doświadczenia i przeżywają te same emocje – zakochują się, pobierają, zakładają rodziny, umierają, kochają, nienawidzą, zazdroszczą. To są sprawy uniwersalne, a różnice między ludźmi tak naprawdę dotyczą tylko szczegółów wynikających np. z miejsca ich urodzenia.

- Chińskie pochodzenie miało duży wpływ na Twoją pracę. Czy czujesz się bardziej Amerykanką czy Chinką?

- Na takie pytanie jest mi niezmiernie trudno znaleźć odpowiedź.  Co sprawia, że jesteś Chińczykiem, Anglikiem czy Polakiem? Sposób, w jaki się ubierasz, jak o sobie myślisz, czy może to, jak wychowujesz dzieci? Większość ludzi nie musi odpowiadać na takie pytania, ale ponieważ ja nie wyglądam jak Chinka, często się z nimi spotykam. (Choć muszę przyznać, że jeśli stanę obok któregoś z moich stuprocentowo chińskich krewnych, wtedy dopiero widać, jak wiele jest podobieństw między nami – jesteśmy tego samego wzrostu, mamy podobną budowę ciała. Oglądałam zdjęcia i widzę, że mam taki sam zarys żuchwy i kształt oczu jak mój pradziad. Tylko kolor skóry inny.)

Chińskie pochodzenie od początku wpływa na całe moje życie. Jest obecne w tym, jak wychowuję dzieci, co jem, jak czczę pamięć zmarłych przodków. Widać jego ślady w moim ogrodzie i roślinach, które w nim sadzę  oraz w wystroju wnętrz  domu. Mój lekarz rodzinny pochodzi z Chin i praktykuje tradycyjną chińską medycynę.  

Jednak ze względu na to, jak wyglądam, zawsze będę kimś z zewnątrz. W Los Angeles ludzie mnie znają, ale kiedy pojadę do Chin, jestem traktowana jak obca. Gdy biorę udział w spotkaniach białych społeczności w Stanach Zjednoczonych,  zawsze mam wrażenie, że nie do końca do nich pasuję. Nie znoszę ich bigoterii i rasizmu, który czasem jest wyraźnie wyczuwalny. Tak więc w obu społecznościach jestem trochę outsiderką, ale myślę, że dzięki temu jestem lepiej i bardziej interesująco piszę, ponieważ zmusza mnie to do uważniejszego patrzenia na świat.

- Kto z najbliższych miał na Ciebie największy wpływ?

- Myślę, że babka ze strony ojca miała największy wpływ na moje życie. Nie trzymała się konwenansów, jednym z jej szalonych wyczynów było np. poślubienie mężczyzny z Chin w czasach, kiedy zabraniało tego prawo. To, że jestem pisarką, zawdzięczam mojej mamie Carolyn See, która również pisze. Ważną rolę w moim życiu odegrał też Bob Dylan, choć nigdy nie miałam okazji spotkać  go osobiście (ale jeśli to czyta – gorąco pozdrawiam!).

- Skąd zaczerpnęłaś pomysł na książkę „Sieć rozkwitającego kwiatu”, czyli pierwszej części sagi „Czerwona Księżniczka”?

- Mój mąż jest adwokatem i prowadzi sprawy klientów z Chin, także w sferach rządowych.  Kiedyś towarzyszyłam mu w jednej z jego służbowych podróży do Pekinu. Któregoś wieczoru trafiliśmy z  klientami męża do baru karaoke. Był środek zimy, rok 1994 - wtedy Chiny wyglądały zupełnie inaczej niż dzisiaj. Siedzieliśmy z agentami Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego i uświadomiłam sobie, że tacy ludzie na całym świecie wyglądają podobnie. Noszą broń, czarne kurtki i przybierają miny twardzieli. Ale tamci mężczyźni wyróżniali się czymś, na co zwróciłam uwagę – byli dosłownie obwieszeni złotem, mieli wielkie złote Rolexy, sygnety, łańcuchy, bransolety. Na to wszystko na pewno nie zarobili w uczciwy sposób, byli skorumpowani i specjalnie się z tym nie kryli. Po kolei śpiewali tęskne piosenki, a po twarzach tych twardych facetów płynęły prawdziwe łzy wzruszenia. Kiedy jesteś pisarzem i umiesz obserwować to, co się wokół Ciebie dzieje, w takiej sytuacji masz pewność, że trafił się świetny temat!

- „Kości smoka” to trzeci i ostatni tom serii z Hulan i Davidem w roli głównej. Czy planujesz jeszcze kiedyś napisać powieść sensacyjną?

- W tym momencie nie mam takich planów, ale z całą pewnością nie mówię „nie”. Biedni David i Hulan musieli przeze mnie tyle przejść. Lubię myśleć, że teraz wysłałam ich po prostu na wakacje. Siedzą gdzieś na plaży, patrzą na ocean i popijają drinki z palemką. Tych dwoje z całą pewnością zasłużyło na odpoczynek! Ale pewnego dnia na pewno znów znajdę dla nich nową zagadkę do rozwiązania.  

- Nad czym teraz pracujesz?

- Skończyłam zbieranie dokumentacji do kolejnej książki i teraz mogę już zdradzić kilka szczegółów. Mamy tutaj trzy pozornie trudne do połączenia wątki: skomplikowane relacje matka – córka, historię herbaty jako najważniejszego napoju dla Chińczyków, oraz temat mniejszości etnicznej Akha. Bardzo się cieszę na tę książkę, mam nadzieję, że będzie udana i spodoba się czytelnikom.


/materiał wydawnictwa Świat Książki/

Udostępnij

PRZECZYTAJ TAKŻE

NOWOŚĆ

Kości smoka, Lisa See

Już dziś nakładem Wydawnictwa Świat Książki i pod naszym patronatem ukazała się powieść "Kości smoka". To ostatnia część trylogii „Czerwona ...

23 września 2015

RECENZJA

Sieć rozkwitającego kwiatu, Lisa See

Powieść Lisy See nie stanie na pewno na półce z moimi ulubionymi książkami. Nieco zmęczyła mnie licznymi opisami i ogromną liczbą detali, wolno snująca się akcja ...

24 sierpnia 2015