Wywiad z Agnieszką Jeż

Autor: materiały wydawcy Data publikacji: 02 maja 2024

Martyna Chmiel (Kryminał na talerzu): Już od kilku tygodni na polskim rynku dostępna jest „Pastwa” Pani autorstwa, drugi tom serii kryminalnej nazwanej „Sprawy Soni Kranz”. Pierwszy, „Pomroka”, ukazał się latem w roku poprzednim, więc zacznijmy od początku – skąd wzięła się Sonia?

Agnieszka Jeż: Z braku. Braku takiej kobiecej bohaterki – policjantki w średnim wieku, która oprócz pracy zawodowej ma też życie prywatne. A w tym życiu problemy jak wszyscy – dorastające dziecko, zawirowania w związku, nie najłatwiejsze relacje rodzinne. Sporo już za nią, chciałaby, żeby dużo i świadomie było przed nią. Układa sobie to wszystko, pracując nad sobą. Powoli, bywa że po omacku, na trzeźwo. Równolegle wypełnia obowiązki służbowe, które czasem dostarczają satysfakcji, a czasem frustrują. Sonia jest z krwi i kości, wiem od czytelniczek, że bardzo ją polubiły, bo mogą się w jej życiu przejrzeć. 

A jej nazwisko – „Kranz” przynajmniej dla mnie brzmi obco. Czy ma jakieś znaczenie, uzasadnienie?

To przykład działania podświadomości. Kiedy spędzałam wakacje na Dolnym Śląsku, dużo jeździłam, chodziłam, zwiedzałam. Byłam na przykład na Lesistej Wielkiej, z której przez Kowalową poszłam do Sokołowska. Po drodze mijałam pensjonat Kowalova. Wieczorem tego samego dnia czytałam o obiektach widzianych na trasie. W artykule pojawiła się informacja, że przed wojną ten gościniec nazywał się Pod Zielonym Wieńcem. Czy była tam podana także niemiecka nazwa? Nie pamiętam, natomiast gdyby była, to brzmiałaby: Zum grunen Kranz. Tę zbieżność odkryłam później, gdy „Pomroka” się pisała. Ale skądś przecież Sonia Kranz musiała mi przyjść do głowy.

Cała historia tej serii rozpoczyna się od tego, że Sonia przeprowadza się z Wrocławia w bardziej górskie tereny, do niewielkiego miasteczka Miroszów położonego pod Wałbrzychem, tuż obok granicy z Czechami. Wiem, że Pani mieszka w całkiem innym rejonie Polski, więc ciekawa jestem skąd wybór akurat tego miejsca?

Sonia wprowadza się do Kowalowej, to przysiółek, kilka kilometrów od Mieroszowa, w którym pracuje. Wybór miejsca był podyktowany zachwytem. Te tereny mnie absolutnie zauroczyły. Jest tam wszystko, co tak lubię: piękna przyroda, góry, spokój, nikły stopień uturystycznienia, zagmatwana historia, która rzuca długi cień nostalgii. Moje klimaty. 

W obydwu tomach mocno podkreśla Pani temat krzywd, jakie spotkały ludność zamieszkującą te tereny. W pewnym momencie „Pastwy” nawet Sonia myśli o tym, że zło, jakie tam wyrządzono, zostało wpisane w DNA tych ludzi i trzeba jeszcze czasu, czasu w spokoju, by je z powrotem z tego DNA wypisać. Czy Pani też tak uważa – że krzywdy, które spotkały naszych przodków, te dwa-trzy pokolenia wcześniej, cały czas oddziałują również na nas?

Tak, tak właśnie myślę. Nikt nie wątpi w to, że po przodkach dziedziczymy geny, bywa, że podejście do życia, jakieś nawyki, upodobania czy profesje. Ale jest coś więcej – ukryty przekaz transgeneracyjny, czyli nieświadome przejmowanie tego, co w rodzinie ukryte, niewypowiadane, a co objawia się w kolejnych pokoleniach chorobami, wypadkami, powtarzanym losem. Zdarza się, że ktoś czuje, przeczuwa, że coś nim kieruje, że coś ma nad nim władzę. Czytam teraz bardzo interesującą książkę na ten temat: „Psychogenealogia w praktyce” Anne Ancelin Schützenberger. Jesteśmy bardziej uwikłani w rodzinę, niż się nam to często wydaje.

W tomie pierwszym z kolei zawarła Pani sporo uwag o tym, jak teraz wygląda to miejsce, o tym, że nie ma tam za wielkiego ruchu turystycznego, że młodzi wyjeżdżają, bo nie widzą perspektyw na dobrą przyszłość. Jak Pani myśli, czy może się to poprawić? Czy raczej w drugą stronę, kiedyś będzie to miejsce całkowicie odludne, całkowicie zapomniane?

Ruch „na zewnątrz” jest widoczny, opowiadały mi o nim osoby, z którym rozmawiałam, zwiedzając okolice Mieroszowa. Na przykład gospodyni, na której podwórku zostawiłam samochód, by pójść w góry, pożegnała troje z czwórki swoich dzieci. Wyjechały za granicę. Jedno postanowiło zostać i otworzyć agroturystykę. Trzymam kciuki. W mieście opodal, Kamiennej Górze, pustki, mimo że to była pełnia lata, pogoda dopisywała. Właściciel kawiarni nie widział przyszłości w różowych barwach. Pracownik zamku Książ opowiadał mi, że jest pierwszym mężczyzną w rodzinie, który nie dopracuje do emerytury w kopalni. Czy jest ruch „do środka”? Zdarza się. Na przykład w Sokołowsku, na które jakiś czas temu zaczęła się moda. Tu jednak przyjeżdżają ci, którzy mają dość wielkich miast, często jest to drugi dom czy mieszkanie.

W serii z Sonią jej życie prywatne jest równie ważne, co sama zagadka kryminalna. Czy od początku zakładała Pani, że właśnie taki będzie rozkład uwagi? 

Tak. Warstwa obyczajowa i psychologiczna są dla mnie równie ważne jak zagadka kryminalna. Lubię obudowywać historie. Dawać solidny podkład, lepić postaci tak, by czytelnik je sobie wyobrażał, utożsamiał się z nimi, w ich myślach czytał siebie. W prawdziwym życiu nie da się całkowicie oddzielić spraw prywatnych od zawodowych, te sfery się przenikają, wpływają na siebie. Jedno i drugie jakoś człowieka buduje, zmienia. Moje powieści mocno wzorują się na prawdziwym życiu.

Po lekturze obydwu tomów muszę przyznać, że widać dosyć wyraźną przemianę bohaterki. W „Pomroce” jest bardzo wątpiąca w siebie, w swoje siły, w swoją słuszność, a nawet śledczą intuicję. W „Pastwie” jest już pewniejsza – oczywiście nadal ma wątpliwości, a jednak już nie jest ich aż tyle, ta wiara w siebie została przywrócona. Czy tą postacią chce Pani dać kobietom w podobnym do Soni wieku nadzieję? Pokazać, że jest inna droga niż ta, do której w dzieciństwie byłyśmy przygotowywane?

Przygotowania pewnie się różniły w zależności od dzieciństwa, ale generalny przekaz był mocno patriarchalny. Na stanowiska kierownicze, do nauk ścisłych, by prowadzić śledztwo – mężczyźni. Kobiety zawsze oczko (lub kilka oczek) niżej. Nie tylko ze względu na – nazwijmy to, choć oczywiście w cudzysłowie, bo nie sposób brać tego na serio, predyspozycje, ale też dlatego, że musiały się zajmować dziećmi – bo jak nie one, to kto.  Bycie matką ociosywało z wielu możliwości. Bycie ojcem – nie. Część ograniczeń narzucał świat, niektóre kobiety same starannie w sobie pielęgnowały, choć oczywiście impulsy ku temu płynęły z zewnątrz. Sonia jest z pokolenia, które to wszystko zna, przerobiło, doświadczyło. Teraz próbuje to zostawić, zbudować siebie na nowo. Wiem od czytelniczek, że ten przykład jest inspirujący, co bardzo mnie cieszy. 

Pani cykl jest mocno skupiony na bohaterce kobiecej, na jej wewnętrznych przeżyciach. Czy więc pisze go Pani z myślą o kobietach, o odbiorczyniach, czy jednak uważa Pani, że dobrze, gdyby i panowie się na tę lekturę skusili?

Odpowiem tak – mam również czytelników. Z jednym z nich, panem Tomkiem, prowadzę bardzo miłą korespondencję na temat Kowalowej i okolicy, bo tam stoi dom rodzinny pana Tomka, który o historii tych terenów wie bardzo dużo. A wszystko zaczęło się od tego, że pan Tomasz przeczytał „Pomrokę”. 

A skoro już jesteśmy przy odbiorcach i ukierunkowaniu cyklu, to czy według Pani można go czytać bez zachowania kolejności chronologicznej? 

Każda sprawa kryminalna to odrębna, zamknięta całość. Patrząc pod tym kątem, można losowo wybierać tomy. Wziąwszy jednak pod uwagę to, że historie bohaterek i bohaterów, z pierwszego i dalszych planów, są ważne i tu także sporo się dzieje, jednak polecałabym lekturę wedle chronologii.

W obydwu tomach skupia się Pani na zwyczajnym człowieku, głównie na jednostce rodziny. Czy według Pani to właśnie w rodzinach najwięcej znajduje się takich konfliktowych sekretów, które potencjalnie mogą prowadzić do zbrodni? W końcu z jakiegoś powodu, to właśnie najbliższych przepytuje i podejrzewa się przede wszystkim, prawda?

Tak, powód jest. Otóż odsetek zabójstw porachunkowych nie jest duży. Zbrodnie najczęściej rozgrywają się w obrębie rodziny, wśród jej członków lub między osobami bliskimi, niespokrewnionymi. Zmienia się też przebieg morderstw. Kiedyś więcej było tych popełnianych w afekcie, podczas kłótni. Obecnie wzrasta liczba tych zaplanowanych. Blisko jedna trzecia najpoważniejszych przestępstw jest motywowana miłością – tą utraconą, zawiedzioną, odrzuconą. Jeśli chodzi o kobiety, to własny dom jest dla nich często miejscem niebezpiecznym. Zabójstw kobiet dokonują zwykle partnerzy, byli partnerzy, koledzy, inni członkowie rodziny. Co do dzieci, to statystyki mówią, że około 40% z nich doświadcza przemocy ze strony bliskich dorosłych. Zatem z jednej strony „Rodzina, ach rodzina”, a z drugiej…

Ogólnie obraz świata, jaki w serii z Sonią Pani kreuje, wydaje się dosyć mroczny, dosyć smutny – zarówno jeśli chodzi właśnie o te zbrodnie skupione wokół zwyczajnych ludzi, jak i spostrzeżenia co do życia samej Soni. Czy dla Pani to po prostu kreacja literacka, czy lustro naszej rzeczywistości?

Ja się karmię rzeczywistością, zmyślam jak najmniej, bo rzeczywistość zapewnia takie historie, że fikcja by im nie dorównała. Nie uważam jednak, że świat Soni jest mroczny. Niewątpliwie ma on jedną ogromną zaletę – Sonia urealniła sobie życie. To znaczy chronologia była inna – najpierw życie odsłoniło przed nią prawdziwe oblicze, co trochę Sonię poturbowało, potem na chwilę uciekła w smutek i odrętwienie, a także użalanie się nad sobą, by wreszcie stanąć z życiem twarzą w twarz. I radzi sobie, dziewczyna. Jestem z niej naprawdę dumna. Nie zgubiła wrażliwości, ale pozbyła się naiwności. Potrafi nazwać sprawy z przeszłości i rozumie, co jej robią w teraźniejszości. Planuje, ale akceptuje fakt, że rzeczy mogą się potoczyć inaczej. Zdarzyło się też uczucie, od którego nie oczekuje, że zlikwiduje wszystkie jej deficyty. No i ma naprawdę fajnego psa. Bilans na plus, to moja optyka. 

W „Pastwie” poza ciekawą przemianą głównej bohaterki i tajemnicy zaginięcia w rodzinie lokalnych przedsiębiorców, wydaje się, że bardzo ważnym aspektem jest również los zwierząt – nie tylko chodzi o firmę mięsną rodziny zaginionego, ale i nowego przyjaciela Soni – jej psa Boba. Czy to był dla Pani cel w tym tomie – uwrażliwić czytelników na los zwierząt, uświadomić, że są to istoty tak samo czujące jak my?

Nieintencjonalnie. Nie mam charakteru misjonarki, nie postawiłam sobie za cel zbawiania świata i nie podporządkowuję pisania takim wyższym celom. Jeśli jednak ktoś po lekturze „Pastwy” zrezygnuje z jedzenia mięsa lub zaadoptuje psa, będę naprawdę szczęśliwa. Nie ukrywam, że jestem wegetarianką i że uwielbiam psy. Mój Bob, adopciak, jest na okładce książki. 

Pani kryminały, jak już wspomniałam, są mocno refleksyjne, skupione na warstwie obyczajowo-psychologicznej. Czy według Pani każdy kryminał powinien nieść sobą jakieś przesłanie, zmuszać czytelnika do refleksji?

To jest kwestia bardzo indywidualnych czytelniczych potrzeb. Moje są właśnie takie, by oprócz samej sprawy kryminalnej dać czytającym coś więcej. Tło obyczajowo-psychologiczne, kawałek nowej wiedzy, interesujące miejsce akcji. Powieść gatunkowa może być jednocześnie wciągająca i pobudzająca do refleksji. Takie lubię czytać, takie sama piszę. Całkiem często czytam w opiniach, że seria z Sonią Kranz jest inna, osobna, że to niezwykle udany miks kryminału i obyczaju. Miło.

A tak w ogóle co jest w kryminale najważniejsze?

Żeby czytający był kawałek za opowiadającym, ale żeby się nie pogubił w fabule. Nie może wyprzedzić, bo przedwczesne rozwiązanie zagadki psuje przyjemność z lektury. Jeśli jednak ostatnia kropka już się wydarzyła, a finał nadal niejasny, też niedobrze. Nikt nie lubi się czuć nierozgarnięty. Zatem kryminał niby taki rozrywkowy gatunek, a ile pracy wymaga – po obu stronach. 

Seria z Sonią liczy teraz dwa tomy, z jednej strony podobne pod względem rozłożenia uwagi na tematy prywatne i kryminalne, ale z drugiej bardzo różne, skupiające się na innych tematach, innych rodzajach zbrodni. Z jakim tematem, z jaką refleksją wróci do nas Sonia w tomie trzecim?

Wobec tego, co padło powyżej, nie zdradzę nic. No, prawie nic. Tym razem zbrodnia wydarzy się tuż pod domem Soni. Będzie to bardzo specyficzne zabójstwo, a im głębiej Sonia będzie szperała, tym ciekawszych (i straszniejszych) rzeczy się dowie. Tytuł też na literę p i także nie będzie to wyraz z codziennego słownika. 

Na ile tomów planuje Pani tę serię?

Nie czuję się skrępowana i to przyjemne uczucie. Czytelniczki i czytelnicy polubili Sonię, więc na trzecim tomie nie poprzestanę. Zwłaszcza że w jej życiu prywatnym też się będzie sporo działo. 

I na koniec chwila na autopromocję: dlaczego czytelnicy powinni sięgnąć właśnie po „Sprawy Soni Kranz”?

Jestem z pokolenia, które nie ma genu autopromocji, zatem wyręczę się opinią kogoś innego. To fragment recenzji Jarka Czechowicza z „Krytycznym Okiem” (tak, to oko jest krytyczne, więc słowa uznania bardzo cieszą): „Obcowanie z każdą powieścią tej pisarki jest przyjemnością, gdyż jest to prawdziwa mistrzyni kryminału, a jeśli ktoś w zalewie książek tego gatunku chciałby przyjrzeć się, jak tworzy się perfekcyjną konstrukcję takiej prozy, powinien sięgnąć po kryminalne powieści Agnieszki Jeż. Jest ich już sporo, a «Pastwa» to kontynuacja «Pomroki», w której autorka stworzyła bardzo ciekawą postać prowincjonalnej policjantki, o której wiarygodność psychologiczną zadbała i w pierwszej, i w obecnej narracji. Dbałość o język, pomysłowość, wielopłaszczyznowość, świetnie portretowane i niuansowane kwestie obyczajowe – tak, Agnieszka Jeż wie, co robi, panuje nad każdym zdaniem i rozdziałem, oferując po prostu jakość, która usatysfakcjonuje odbiorcę takich powieści jak «Pastwa».”

Udostępnij

PRZECZYTAJ TAKŻE

NOWOŚĆ

Przewina, Agnieszka Jeż

Czy można zabić kogoś dwa razy?

28 sierpnia 2024

RECENZJA

Pastwa, Agnieszka Jeż

Wierzę w wizję świata, jaką przedstawia mi autorka.

29 kwietnia 2024

NOWOŚĆ

Pastwa, Agnieszka Jeż

Komisarz Sonia Kranz powraca, a Dolny Śląsk wciąga ją coraz mocniej – zawodowo i prywatnie.

27 marca 2024

RECENZJA

Pomroka, Agnieszka Jeż

Mimo smutku wyzierającego z kart powieści – bijącego od „wiecznie jesiennego” Dolnego Śląska i pokiereszowanej rozpadem dotychczasowego życia Soni – jest w końcu ...

18 września 2023

NOWOŚĆ

Pomroka, Agnieszka Jeż

Jak długo należy czekać, żeby zacząć się bać?

23 sierpnia 2023

NOWOŚĆ

W cieniu góry, Agnieszka Jeż

W spokojnym Beskidzie Niskim zbrodnie raczej się nie zdarzały. Teraz na jednej śmierci się nie kończy...

29 czerwca 2022

RECENZJA

Kto jest bez grzechu, Agnieszka Jeż

Morderstwo opisane w tej książce jest takie… zwyczajne. I w tym tkwi siła tej powieści.

11 października 2021

NOWOŚĆ

Kto jest bez grzechu, Agnieszka Jeż

Sierżant Jezierska znowu na tropie!

15 września 2021

RECENZJA

Szaniec, Agnieszka Jeż

Nie da się nie dostrzec podobieństwa „Szańca” do książek Agathy Christie.

13 września 2021

NOWOŚĆ

Odpłata, Agnieszka Jeż

Podhale i Mazury – dwa odmienne światy, trzy różne zbrodnie. Jeden dług. Premiera już dziś!

24 lutego 2021

NOWOŚĆ

Szaniec, Agnieszka Jeż

Debiut kryminalny uznanej autorki powieści obyczajowych: ironia, suspens i portret polskiej prowincji, który poraża realizmem.

02 września 2020