Relacja z drugiego dnia MFK 2020

Autor: Jana Karpienko
Data publikacji: 06 listopada 2020

Drugi dzień Międzynarodowego Festiwalu Kryminału Wrocław 2020 spędziliśmy wokół tematów związanych bezpośrednio z gatunkiem: od wykładów pisarzy, których zna każdy wielbiciel dobrego kryminału, po spotkania w większym gronie. Dużo rozmów, dużo informacji – nic, tylko delektować się nową wiedzą! Spóźnialskich zachęcamy do obejrzenia transmisji na naszym facebookowym profilu. 

Festiwalowy czwartek rozpoczął Marcin Wroński porządną dawką faktów o tym, jak rozwijał się jego cykl książek z głównym bohaterem Zygmuntem Maciejewskim. „Umówiliśmy się z wydawcą na dziesięć książek, a ja ze sobą dodatkowo jeszcze się umówiłem, że każda książka będzie inna” – opowiadał. I umowy dotrzymał: każdy nowy kryminał różnił się czymś od poprzedniego. Czy to wprowadzeniem do kryminału noir elementów przedwojennego kina, jak w „Kinie Venus”, czy to zmianą miejsca, a nawet miasta, akcji (w jednej z książek przedwojenny Lublin zastępuje Chełm). Marcin Wroński opowiedział również o pewnych ograniczeniach, z którymi musi sobie poradzić autor tworzący cykl. Nawet główny bohater jego cyklu, Zyga Maciejewski, któremu pisarz kazał stawiać pierwsze kroki w Zamościu, po kilku książkach ujawnił swoje kompetencyjne ograniczenia, zaczęła mu też przeszkadzać własna przeszłość. I co ma zrobić w tej sytuacji pisarz, biorąc pod uwagę, że klasyczny kryminał nigdy nie zakłada porażki detektywa? Tego dowiecie się z wykładu. 

Transmisja wydarzenia

Kolejny wykład, zatytułowany „Bandycka sprawiedliwość i honor złodzieja. O opowieściach sensacyjno-kryminalnych, które toczą się bez udziału tych dobrych”, poprowadził Jakub Ćwiek. Klasyczny kryminał opiera się na pewnych schematach, które można uzupełniać różnymi detalami, ale bardzo szybko historie stają się powtarzalne, autorzy a wpadają w pułapkę i stawiają sobie coraz wyżej poprzeczkę – jak urozmaicić narrację, „oszukać” czytelnika. Z pomocą spieszą elementy zapożyczone z innych gatunków literackich, na przykład powieści sensacyjnej. I kiedy już w takiej książce rozpoczyna się śledztwo, możemy zauważyć, że toczy się ono na zasadach zupełnie innych niż te, do których się przyzwyczailiśmy, a my nagle zaczynamy kibicować bohaterom, którzy w innej powieści nie wzbudziliby naszej sympatii. Utożsamiamy się z tymi „złymi”, chociaż już na starcie wiemy, że mamy do czynienia z przestępcami. Ale cóż zrobić – urzeka nas ich styl, bo to, co robią, robią spektakularnie. Śledzimy więc losy bandytów i złodziei, otwarcie im kibicując, ponieważ nasze poczucie sprawiedliwości podpowiada nam, że mimo popełniania przestępstw dążą do prawdy. 

 Transmisja wydarzenia

Po wykładach rozpoczęło się spotkanie z autorami wydawnictwa Marginesy: Anną Kańtoch, Wojciechem Chmielarzem i Jakubem Ćwiekiem. Cała trójka ma w swoich pisarskich życiorysach krótsze lub dłuższe spotkania z fantastyką i właśnie o przekraczaniu granic gatunku opowiedzieli Jackowi Antczakowi. Wojciech Chmielarz przyznał, że nieraz zmusza się do pisania innych gatunkowo rzeczy, a pandemia akurat dała mu taką możliwość, bo klarowne zasady gatunku – w jego przypadku kryminalnego – owszem, dają autorowi poczucie bezpieczeństwa, ale czasami warto wyjść poza strefę komfortu. Pisarstwo jest jednak zajęciem absorbującym i nieraz przekracza nawet granice jawy, wchodząc do naszych snów. Tak, Anna Kańtoch, często mieszająca kryminał z fantastyką, opowiedziała o swoim niedawnym śnie, w którym zmierzyła się z napisaniem klasycznego kryminału, i dodała, że może faktycznie kiedyś go napisze, ale na pewno nie w najbliższym czasie. Z kolei Jakub Ćwiek z opowieści fantastycznej rezygnuje z wyraźnym poczuciem ulgi: „Im dłużej siedziałem w fantastyce, tym więcej rozumiałem, że tam jest dużo elementów wymagających pilnowania – wszystkie detale, szczegóły, bo jednak kreujemy cały świat. (…) przejście na inne gatunki było dla mnie zluzowaniem elementów, które wcześniej musiałem kontrolować”. Pod koniec spotkania autorzy wspólnie zastanawiali się nad tym, czy istnieje prawdopodobieństwo, że niedługo powstanie nowy gatunek: kryminał pandemiczny. Jak myślicie?

  Transmisja wydarzenia

Ostatnie czwartkowe spotkanie na MFK za punkt wyjścia miało literaturę anglosaską, bo to, że miała ona olbrzymi wpływ na twórczość kryminalną, to fakt niepodważalny. Gaja Grzegorzewska, Jakub Szamałek i Klaudiusz Szymańczak, pod czujnym okiem Marty Guzowskiej, spróbowali odpowiedzieć na pytanie, jak konkretnie literatura anglosaska wpłynęła na polską i co dała pisarzom. Zahaczyli również o kwestię tego, co literatura anglosaska nam zabrała. Jakub Szamałek podkreślił, że jesteśmy w pewnym sensie przez Anglosasów zdominowani, skoro my ich czytamy, i to w dużych ilościach, a oni nas już niespecjalnie. Z kolei Klaudiuszowi Szymańczakowi literatura anglosaska raczej niczego nie zabrała, ale dała tak dużo, że „już nie ma miejsca w głowie, żeby szukać czegokolwiek gdzie indziej”. Na pewne kajdany i schematy, narzucone przez tę literaturę jeszcze około stu lat temu, wskazała Gaja Grzegorzewska. Stąd u pisarzy chęć złamania tych klasycznych schematów, czego zresztą czytelnik poniekąd oczekuje. No właśnie: czy na pewno autorytet klasyki jest tak mocny, że nie poddaje się podważaniu? Dowiecie się tego z tej wielowątkowej dyskusji. A po nową dawkę rozmów z autorami zapraszamy już za chwilę!

 

 Transmisja wydarzenia

 

Udostępnij