Tana French jest jedną z najpopularniejszych irlandzkich pisarek. Jednak sięgając po jej powieści, trzeba mieć świadomość, że nie do końca wpisują się one w gatunkowe ramy i niekiedy chyba tylko z rozpędu wydawcy opatrują je etykietą „kryminał” czy „thriller”. Tak też jest z najnowszą książką autorki, „Z dala od świateł”.
Główny bohater powieści, Cal, to czterdziestoośmioletni emerytowany policjant z Chicago, który przenosi się na irlandzką wieś w poszukiwaniu spokoju i wyciszenia. Praca go wypaliła, nie do końca ułożona relacja z byłą żoną dołożyła swoje, dlatego teraz Cal chce się skupić na małych przyjemnościach: remoncie chaty, łowieniu ryb, polowaniu. Wioska, w której zamieszkał, to maleńkie, zamknięte środowisko, rządzące się swoimi prawami. Jeden z jego sąsiadów, Mart, nie odzywa się do farmera o niemożliwym do wymówienia nazwisku, który mieszka po drugiej stronie gór, ponieważ facet kupił szczeniaka spłodzonego przez psa Marta, choć z jakiegoś powodu nie powinien tego robić. Jest wiele podobnych opowieści, lecz Cal nie wszystkie rozumie. Ale nie szkodzi: Cal nie musi rozumieć, nie chce być częścią lokalnej społeczności, wystarczy mu, że jest tu akceptowany jako przybysz z zewnątrz. Ale pewnego dnia na progu jego domu staje dzieciak z opowieścią o zaginionym starszym bracie. Były policjant wcale nie ma ochoty angażować się w tę sprawę, ale jego zasady moralne nie pozwalają mu siedzieć cicho. Zaczyna więc wtrącać się w sprawy wioski. A miejscowym wcale się to nie podoba.
Zacznijmy od tego, że polski tytuł przenosi uwagę odbiorców – oryginalne „The Searcher”, czyli „Poszukiwacz”, podkreślało głównego bohatera powieści, podczas gdy polskie tłumaczenie akcentuje miejsce akcji. I, jakkolwiek dziwnie to zabrzmi, to właśnie „opisy przyrody” są dla mnie jednym z najmocniejszych elementów tej powieści. Autorka poświęca sporo miejsca pokazywaniu tej części świata oczami uważnego przyjezdnego. I robi to tak smacznie, że chciałoby się choć na kilka dni pojechać do Irlandii, zobaczyć na własne oczy choćby to:
Góry na horyzoncie wyglądają, jak gdyby ktoś wyjął scyzoryk i w rozgwieżdżonym niebie wyciął równiutkie wyciął równiutkie łuki, zostawiając czarną pustkę. Tu i ówdzie dzielnie błyszczą maleńkie prostokąty okien.
Ale doskonale odmalowane tło to niejedyna zaleta tej powieści. Dużą jej siłą są też emocje – zarówno bohaterów (weźmy choćby to zdanie: Niewygody tego rodzaju zwykle mu nie przeszkadzały, teraz jednak ma wrażenie, że są skierowane osobiście przeciwko niemu: kamyki w butach są małe, ale wydają się starannie wyselekcjonowane, żeby miały jak najostrzejsze krawędzie), jak i te odczuwane przez czytelnika w trakcie lektury, bo szybko zaczynamy przejmować się historią młodego człowieka, który pojawił się w życiu policjanta. Warto także zwrócić uwagę na dialogi, które z kolei świetnie pokazują życie w irlandzkiej wiosce, relacje między ludźmi, stereotypy pokutujące na wsi, stosunek mieszkańców do różnych spraw. No i talent głównego bohatera do rozmów – bo Cal umie zadawać właściwe pytania.
To jedna z tych powieści, w przypadku których część czytelników już po kilku stronach zwyczajnie się znudzi. Nie dzieje się tu zbyt wiele, ot, towarzyszymy głównemu bohaterowi w spacerach po wiosce, łowieniu, renowacji mebli, podziwiając przy okazji dzikie irlandzkie krajobrazy. Ja zresztą też po przeczytaniu samego opisu nie byłam przekonana – powiedzmy sobie szczerze: rzecz o zaginionym nastolatku i zabijaniu owiec nie brzmi szczególnie emocjonująco. Ale szybko okazało się, że warstwa kryminalna jest tu mało ważna. „Z dala od świateł” to przemyślana, dopracowana powieść obyczajowa o rodzącej się przyjaźni, poszukiwaniu drogi dla siebie, potrzebie zamknięcia pewnych spraw, ale też próba odpowiedzi na pytanie, czy nasz wewnętrzny kompas zawsze wskazuje prawidłowy kierunek. Krótko mówiąc: jako prosta wakacyjna rozrywka niekoniecznie, jako rzecz skłaniająca do refleksji – zdecydowanie.
Martwa cisza ponurego irlandzkiego odludzia okazuje się ciszą przed burzą…
30 czerwca 2021
Z pewnością każdy czytelnik, sięgając po książki jednego z ulubionych autorów, obawia się rozczarowania.
10 stycznia 2020
Nowa, błyskotliwa, trzymająca w napięciu powieść irlandzkiej pisarki, którą „Washington Post” uznał za najważniejszą autorkę kryminałów ostatniego ...
15 maja 2019
French kolejny raz całkowicie porwała mnie swoją opowieścią i utwierdziła w przekonaniu, że to właśnie jej należy się podium w moim tegorocznym subiektywnym rankingu ...
15 listopada 2017
„Ostatni intruz” to najnowsza powieść irlandzkiej pisarki Tany French. Jej bohaterzy, detektywi Antoinette Conway oraz Stephen Moran, jako najmłodsi w wydziale zabójstw ...
11 października 2017
Jestem pod wrażeniem pióra French! To moje drugie spotkanie z jej bohaterami i drugi raz jestem na „tak”. Śmiem nawet twierdzić, że irlandzka pisarka to moje kryminalne ...
01 września 2017
French stworzyła opowieść przepełnioną atmosferą niepokoju i gęstą od emocji.
07 kwietnia 2017
Po sześciu latach doczekaliśmy się nowego wydania powieści "Lustrzane odbicie" Tany French. To thriller o nietypowej, zaskakującej fabule, którego bohaterką jest ...
14 lutego 2017
Podczas zabawy trójki dwunastoletnich dzieci jedno z nich znika. Dwadzieścia lat później dublińska policja rozpoczyna śledztwo w sprawie morderstwa dwunastolatki. Co łączy ...
07 listopada 2016
Nie sposób oderwać się od tej opowieści. Przede wszystkim za sprawą tworzonej przez autorkę atmosfery: ze strony na stronę jest coraz bardziej brudna, niemal oblepia ...
21 października 2016
Irlandzka pisarka Tana French zasłynęła jako autorka thrillerów psychologicznych. W zeszłym tygodniu premierę miał kolejny z nich: "Ściana sekretów". To opowieść o ...
05 października 2016
Mieszkająca w Dublinie pisarka Tana French akcję swojej najnowszej powieści, "Kolonia", osadziła 100 kilometrów na północ od tego miasta. Dochodzi tu do czterokrotnego ...
27 lutego 2015
"Bez śladu" Tany French to historia o policjancie, którego życie naznaczyło zaginięcie przyjaciółki z młodości. Teraz ma szansę rozwikłać tę tajemnicę.
24 lipca 2013