Wyspa, Adrian McKinty

Autor: Ewa Dąbrowska
Data publikacji: 27 czerwca 2022

Wyspa

Autor: Adrian McKinty
Przekład: Jan Kraśko
Wydawnictwo: Agora
Premiera: 01 czerwca 2022
Liczba stron: 360

Wyspa potworów

Tom jest bogatym lekarzem, ojcem dwójki dzieci: Olivii i Owena. Niedawno poślubił dwie dekady młodszą Heather, która nie jest gotowa na matkowanie nastolatkom – stara się jednak z całych sił być dobrą macochą. Kiedy zatem niechętne jej dzieciaki nalegają, by wszyscy razem pojechali z Tomem na konferencję do Australii, kobieta ulega, mimo że wcale nie ma ochoty na podróże. Na miejscu daje się też przekonać do podróży na małą wysepkę, by podziwiać lokalną faunę. I tak rozpoczyna się bez wątpienia najgorsza wycieczka w jej życiu.

Powieść Adriana McKinty’ego błyskawicznie obudziła we mnie skojarzenia filmowe. Widzieliście takie produkcje, jak „Midsommar”, „Motel”, „Turistas”? Albo nieco mniej oczywiste „Drogę przez piekło” czy „Diabła wcielonego”? Mocno upraszczając, ich fabułę można oddać następująco: człowiek bądź grupa ludzi trafia w miejsce nieprzychylne obcym i z jakichś względów nie może się z niego wydostać, musi zatem walczyć o przetrwanie, w taki czy inny sposób. Dokładnie tak jest w „Wyspie”. Spokojnie, to żaden spojler: już na otwarcie powieści dostajemy scenę, w której stojąca na plaży Heather musi kogoś zabić, by przeżyć. A potem autor przerzuca nas do początków tej historii, by wyjaśnić, jak do tego wszystkiego doszło. To zresztą – pokazanie w prologu swego rodzaju przełomu bohatera, do którego wraca się później – też bardzo filmowy zabieg.

Przy czym owa scena jest jednym z niewielu zaburzeń w chronologii. McKinty prowadzi fabułę prosto, linearnie, z zaledwie kilkoma przeskokami w czasie czy perspektywie. Według mnie to świadomy zabieg: akcja oferuje czytelnikowi tak dużo, że dodatkowe komplikowanie jej tylko przeszkadzałoby w odbiorze tej historii. A tak bez przeszkód możemy wczuć się w opowieść o Dutch Island, wyspie, na której kryją się potwory. I nie mam wcale na myśli bunyipa – tu potworem jest człowiek. To, co autor zgotował swoim bohaterom, przeraża. Piszę poważnie: tę książkę czyta się z nieustannie przyspieszonym pulsem, zastanawiając się, jak też tym razem Heather i jej rodzinie uda się wybrnąć z sytuacji. I koniecznie przymykając oko na pewne nie do końca wiarygodne elementy. Nie przeczę, ludzie potrafią być niewyobrażalnie wręcz okrutni, a w niektórych nuda odsłania najgorszą stronę natury. Moje wątpliwości budzi raczej to, ile może przetrwać człowiek, szczególnie w bardzo młodym wieku. 

McKinty próbuje wpleść w tę powieść nieco poważniejszych rozważań – o poświęceniu, sile miłości, niekoniecznie rodzicielskiej, o tym, ile jesteśmy w stanie zrobić, by ocalić życie (swoje i cudze). Robi to poprzez postać Heather. Początkowo bohaterka wydaje się najprzeciętniejszą w świecie dwudziestoparolatką, masażystką bez większego wykształcenia i doświadczenia (wyprawa do Australii jest jej pierwszym wyjazdem zagranicę). Heather nie ukrywa, że poślubiła Toma dla wygody. Owszem, zakochała się w przystojnym lekarzu, ale ważniejsze było to, że mężczyzna mógł jej  zapewnić stabilizację, której dotychczas jej brakowało. Z rozdziału na rozdział przekonujemy się jednak, że Heather wcale nie jest tak przeciętna, jak początkowo myśleliśmy, a przeszłość wyposażyła ją w wiele umiejętności, które mogą się przydać na tej piekielnej (przyjrzyjcie się okładce!) wyspie. 

Chciałabym zwrócić uwagę na jeszcze jeden element tej powieści: język, jakim została napisana. Poprawny, przezroczysty, w żaden sposób nienarzucający się czytelnikowi (co przy tak wciągającej fabule jest najlepszą opcją), a jednocześnie silnie oddziałujący na zmysły – wręcz czujemy skwar, ugryzienia owadów, głód, pragnienie… Czasami też w książce pojawiają się zdania, które każą się zatrzymać i pochylić – nad głębią porównania czy niezwykłością metafory. Krótko mówiąc – widać, że Adrian McKinty potrafi doskonale pisać (a Jan Kraśko – tłumaczyć), tyle że fabułę stawia ponad językiem.

„Wyspa” okazała się doskonałą wakacyjną rozrywką (choć raczej nie polecałabym jej osobom, które planują w najbliższym czasie wycieczkę do Australii), od pierwszych stron wciągającą, prostą, ale skrywającą pewien kryminalny twist. Owszem, napisaną przede wszystkim po to, by zapewnić czytelnikowi kilka emocjonujących godzin. Ale napisaną wyśmienicie! 

Udostępnij

Sprawdź, gdzie kupić "Wyspa" Adrian McKinty

PRZECZYTAJ TAKŻE

NOWOŚĆ

Wyspa, Adrian McKinty

To miały być zwykłe rodzinne wakacje, a nie mordercza walka o życie na wyjętej spod prawa wyspie.

01 czerwca 2022

NOWOŚĆ

Łańcuch, Adrian McKinty

Zwyczajny dzień. Rachel podrzuca córkę na przystanek i pędzi do swoich spraw. Chwilę później ktoś dzwoni z zastrzeżonego numeru. Trzynastoletnia Kylie została ...

27 września 2019