Rosario Tijeras, reż. Emillio Maillé

Autor: Robert Ostaszewski
Data publikacji: 25 lipca 2008

Rosario Tijeras

Autor: Emillio Maillé

Po DVD z filmem Rosario Tijeras, wyreżyserowanym przez Meksykanina Emilio Maillé, sięgnąłem z kilku powodów. Po pierwsze, dlatego że lubię kino latino z jego specyficznym klimatem i całymi zastępami prawdziwych macho paradujących na ekranie (u nas z takimi “figurami” coraz słabiej). Po drugie, główną bohaterką obrazu jest młoda i piękna płatna zabójczyni, tytułowa Rosario (w tej roli bardzo dekoracyjna Kolumbijka Flora Martinez, która przez większość filmu wdzięcznie chybocze się na bardzo wysokich szpilkach); niby to żadna nowość, ale zawsze miło jest (przynajmniej w moim przypadku) popatrzeć na wątłą kobietę, która dokopuje twardzielom. Po trzecie, film powstał na podstawie powieści Jorge Franco Ramosa, ponoć kultowej w całej Ameryce Łacińskiej, której nie czytałem, chciałem więc przynajmniej oglądając film, przekonać się, na czym te latynoamerykańskie kultowości się zasadzają.

Film otwiera mocna scena - Antonio (w tej roli Unax Ugalde), przyjaciel i kochanek głównej bohaterki, wnosi do szpitala broczącą krwią Rosario, która została postrzelona. Dziewczyna trafia na stół operacyjny, a Antonio wyczekuje przed salą na wynik starań lekarzy. W migawkowej, jakby “postrzępionej”, achronologicznej opowieści poznajemy historię Rosario. Urodziła się w slamsach Medellin, gdzie przemoc i zło są na porządku dziennym. W dzieciństwie była molestowana, gwałcona, należała do ulicznego gangu i praktycznie od kiedy mogła utrzymać broń w ręce - zabijała. Swój przydomek, Tijeras, czyli nożyczki, zyskała w ten sposób, że, mając kilkanaście lat, wykastrowała mężczyznę, który ją zgwałcił, nożyczkami krawieckimi. Już jako dorosła stała się kimś w rodzaju dziewczyny do towarzystwa mafijnych bossów, ale też - płatną zabójczynią. Nie wahała się też zabijać wszystkich tych, którzy nie okazywali jej należytego szacunku (słowo “szacunek” często pada z ust Rosario). Jej sytuacja komplikuje się, gdy wiąże się z dwoma młodymi mężczyznami z dobrych domów, wspomnianym Antoniem i jego przyjaciel Emiliem (Manolo Cardona), a do tego zostaje zabity w strzelaninie jej brat, z którym była mocno związana.

Gatunkowo film Rosario Tijeras jest mieszanką: znaleźć w nim można elementy filmu gangsterskiego, sensacyjnego, psychologicznego, romansu, ale też kina społecznego w typie Miasta Boga Fernando Meirellesa. I to właśnie wątek psychologicznej przemiany Rosario jest w obrazie najbardziej wyeksponowany. Bohaterka próbuje przejść na “jasną stronę mocy”, zerwać ze światem zła i zbrodni, między innymi romansując z Emilio i Antoniem. Choć - oczywiście - nie ma żadnych szans, aby odmienić swoje życie, poniekąd zdaje sobie sprawę i jedynie miota się rozpaczliwie.

Cały problem z obrazem Maillé jest taki, że jest to film w dużym stopniu przewidywalny. Właściwie od pierwszej sceny wiadomo, że nie będzie tu miejsca na jakikolwiek happy end, że pojawi się w nim wątek porachunków gangsterskich, śmierci kogoś bliskiego i zemsty (to zresztą ciekawa scena, morderca brata Rosario zostaje zabity, bohaterka dokonuje więc symbolicznego “zabójstwa”, strzelając do trupa)... Momentami szwankuje tu również elementarna logika. Zastrzegę, nie orientuję się zbyt dokładnie w zasadach działania kolumbijskiej policji, ale wydaje mi się dziwne, że gdy gangsterzy masakrują się w biały dzień na ludnej ulicy albo gdy Rosario zabija faceta w dyskotece, nie pojawia się choćby jeden policjant, a zaraz po tym, jak Antonio dostarcza bohaterkę do szpitala, wparowuje tam trzech mundurowych, żeby go przesłuchać. Niezbyt przekonuje mnie również wątek romansowy, momentami nadmiernie ckliwy i łzawy, ale cóż, taki to już urok kina latynoskiego.

Najbardziej zaintrygowały mnie te fragmenty filmu, w których najmocniej przejawia się kulturowa odmienność Ameryki Łacińskiej, z jej specyficznym podejście choćby do religii czy śmierci. Chyba najbardziej poruszającym motywem w filmie jest ten, ukazujący obrządki żałobne. Dla przykładu: przed pochówkiem brata Rosario i jej kumple zabierają trupa “w miasto”, aby przed złożeniem do grobu trochę się jeszcze “zabawił”. Idą z umarłym do knajpy, piją, tańczą, a nawet wynajmują dla niego striptizerkę. Kolorytu filmowi dodają także wysmakowane zdjęcia Pascala Martiego, w ciekawy sposób ukazujące Medellin.

Jako się rzekło, film Maillé’ego ma niezłe fragmenty, ale jako całość raczej mnie rozczarował.

 

Rosario Tijeras

Reżyseria: Emillio Maillé

Scenariusz: Marcelo Figuras

Zdjęcia: Pascal Marti

Produkcja: Kolumbia, Meksyk, Brazylia, Hiszpania

Rok produkcji: 2005

Czas trwania: 126 minut 

Udostępnij

Sprawdź, gdzie kupić "Rosario Tijeras" Emillio Maillé