Jedno jest pewne – każdy z nas miał kiedyś okazję zadebiutować w jakieś roli. Do dziś pamiętamy pierwszy dzień w nowej szkole, początki kariery zawodowej czy też pierwsze kroki w kierunku realizacji marzeń związanych z osobistymi pasjami oraz zainteresowaniami. Swój debiut mieli również nasi ulubieni pisarze, w których książkach teraz się zaczytujemy. Ostatnio do tego grona dołączył Michał Kuzborski, prezentując czytelnikom „Paradoks kłamcy”. Skłamałabym, twierdząc, że to nieudany debiut.
Czekając na kolejną książkę naszego ulubionego pisarza, zwykle mniej więcej wiemy, czego się spodziewać. Oczywiście kluczowe elementy potrafią nas zaskoczyć, a niepewność co do dokładnej treści podsyca ciekawość. Tymczasem w przypadku debiutów zainteresowanie czytelnika nabiera zupełnie innego wymiaru. Kompletnie nie wiemy, co nas czeka. Czy książka zaspokoi nasze oczekiwania, czy też całkowicie nas rozczaruje? Ta niepewność sprawia, że jeszcze bardziej chcemy zapoznać się z nową lekturą. Co bowiem zyskujemy? Przede wszystkim możemy zaobserwować świeże spojrzenie na popularne w literaturze motywy, a także przykłady zerwania z utartymi schematami. To intrygujące doświadczenie. Dlatego od czasu do czasu warto przynajmniej na chwilę zapomnieć o znanych pisarzach, których nazwiska regularnie pojawiają się na listach bestsellerów, i dać sobie szansę odkrycia potencjału drzemiącego w debiutach. Jednym z nich jest Michał Kuzborski.
Już tytułem autor nawiązuje do rozpowszechnionego w starożytności paradoksu kłamcy, sformułowanego przez Eubulidesa z Miletu. Zgodnie z tym rozumowaniem określenie, czy zdanie „ja kłamię” jest prawdziwe, czy fałszywe, okazuje się naprawdę skomplikowane. W takiej właśnie niejednoznacznej rzeczywistości żyje główny bohater. S. to trzydziestoletni mężczyzna, który jako specjalista do spraw public relations współpracuje z różnymi podmiotami. Jest zawodowym kłamcą, a jego znak rozpoznawczy to wysoka skuteczność realizowanych zadań. Teraz przyszedł czas na to, aby zajął się sprawą, która odbije się również na jego życiu osobistym.
„Paradoks kłamcy” to książka, w której elementy typowe dla thrillera bezpośrednio łączą się z charakterystycznymi dla powieści obyczajowej. Obie płaszczyzny zostały świetnie przygotowane i zaprezentowane. Najjaśniejszym punktem całej historii jest dla mnie jednak główny bohater. S. funkcjonuje w świecie pełnym manipulacji, tajemnic, niedomówień i kłamstw. Wszystkie te czynniki dotykają go zarówno w pracy zawodowej, jak i w relacjach z najbliższymi mu osobami: ojcem alkoholikiem, bratem czy kuzynem – księdzem. Równie barwnie autor przedstawił jego związki z kobietami – byłą narzeczoną Piksi i nową znajomą, z którą połączył go romans. S. czuje się nieco zagubiony, jednak w czytelniku wzbudza taką sympatię, że po prostu pragnie się mu kibicować.
Mówią, że najtrudniejszy pierwszy krok. Niejednokrotnie wpływa on na całą dalszą trasę, jaką przyjdzie nam pokonać. Ważne więc, by mieć dobry start i już od samego początku zmierzać we właściwym kierunku. Moim zdaniem Michał Kuzborski to właśnie robi: jego literacka droga rozpoczęła się naprawdę obiecująco i kolejne etapy tej podróży również zapowiadają się wyśmienicie. Jednym słowem – takich debiutów nam trzeba. Pozostaje więc uzbroić się w cierpliwość i czekać, aż światło dzienne ujrzy kontynuacja losów nieszablonowego S.
„Paradoks kłamcy” to debiutancka powieść Michała Kuzborskiego, wrocławianina, który po dwunastu latach prowadzenia biznesu w branży mediów i IT postanowił zmienić ...
23 stycznia 2020