Znikające dziewczęta

W tych trudnych czasach, potrzebujemy książki napisanej przez kogoś, kto naprawdę umie zajmująco opowiadać. Charlotte Link spełnia ten warunek. Jej biurko opuszczają powieści, które czyta się z prawdziwym zainteresowaniem. Dla mnie niemiecka pisarka jest kontynuatorką dobrych tradycji prozy wiktoriańskiej i powieści kryminalnej spod znaku Arthura Conan Doyle’a, Agathy Christie czy Earla Derr Biggersa. I nie tylko.

Kiedy sierżant śledcza ze Scotland Yardu Katy Linville przyjeżdża do Scarborough, aby sprzedać swój dom rodzinny, zbieg okoliczności sprawia, że trafia w sam środek afery kryminalnej. Gdy przybywa do pensjonatu, w którym wynajęła pokój na kilka dni, okazuje się, że właśnie zaginęła córka właścicieli. Pikanterii całej sytuacji dodaje fakt, że Amelia zniknęła tuż po tym, jak w radiu ogłoszono odnalezienie zwłok innej, zaginionej rok wcześniej nastolatki. Czy te sprawy mają ze sobą związek? Nadkomisarz Caleb Hale nie potrafi odpowiedzieć na to pytanie. Wkrótce na nieodległych wrzosowiskach zostaje odnaleziona torebka należąca do Amelii, a jakiś czas później przypadkowy przechodzień ratuje dziewczynę z morskiej kipieli. Niestety, Amelia, która prawdopodobnie uciekła porywaczowi (lub porywaczom), jest w szoku i nawet policyjny psycholog nie potrafi wydobyć z niej żadnych informacji. 

Tymczasem znika kolejna nastolatka. Mandy pochodzi z patologicznej rodziny i tu raczej nie może być mowy o porwaniu – według zeznań matki i siostry dziewczyna najzwyczajniej w świecie uciekła z domu. Ale czy na pewno? Katy przebywa w Scarborough prywatnie, nie chce mieć nic wspólnego ze śledztwem, nawet mimo próśb rodziców Amelii, którzy za wszelką cenę pragną odnalezienia sprawcy. Jednak rozwój wydarzeń sprawia, że policjantka ze Scotland Yardu wtrąca się do nie swojego śledztwa. Najpierw działa ostrożnie i zachowawczo, by z biegiem czasu znaleźć się w oku cyklonu. Jej życiu zagrozi ktoś, kto nie przebiera w środkach. Przypadkowy splot okoliczności zaprowadzi Kate do szpitala psychiatrycznego, w którym uzyska cenne informacje, ale te nie doprowadzą jej od razu do rozwiązania zagadki. Czy podejrzany przed laty Kevin Bent ma coś wspólnego z porwaniami? Kim naprawdę jest Alex Barnes, który uratował Amelie Goldsby? Czy Brendan Saunders mówi prawdę? Czy ponury ojciec zaginionej przed laty Hannah ma coś wspólnego z całą aferą?

Ostatnia powieść Charlotte Link ma klimat i styl. Rzecz dzieje się na angielskiej prowincji, jesienią, kiedy aura sprzyja złym nastrojom i… przestępcom. Bohaterowie krążą po wrzosowiskach (przypomina się Conan Doyle i jego „Pies Baskerville’ów”) i bezdrożach, zatrzymują się w miejscach podejrzanych (dom na pustkowiu) i całkiem zwyczajnych, w których bywamy na co dzień, takich jak parking supermarketu czy stacja benzynowa – ale i tu może wydarzyć się coś strasznego. I nic nie jest oczywiste. Każdy może być podejrzany, a im sympatyczniejszy, tym… gorzej dla niego. 

Tym razem zagadki są trudniejsze do rozwiązania niż w poprzednich powieściach autorki, a tempo akcji rośnie ze strony na stronę. Kate nie tylko stanie w obliczu bezwzględnych przestępców, lecz także, mieszając się do cudzego śledztwa, napyta sobie kłopotów osobistych. A jakby tego było mało, przekonamy się, do czego może być zdolna nastolatka w obliczu niebezpieczeństwa – prawdziwego lub przypuszczalnego. Czytelniku, miej się na baczności. Będzie i ciekawie, i strasznie. Od pierwszej do ostatniej strony.

Udostępnij