Kamil Hubeny jest scenarzystą filmowym. Mieszka w Nowym Jorku, wykłada scenopisarstwo. Na prośbę przyjaciela, Eryka Mokronowskiego, któremu Kamil niedawno wysłał scenariusz, mężczyzna przylatuje do Polski z nadzieją na współpracę. Na miejscu okazuje się jednak, że Mokronowski ma problem: kilka osób z ekipy filmowej zmarło w ciągu ostatniego miesiąca. Eryk jest przekonany, że zgony nie były spowodowane wypadkami, boi się też, że będzie następny. Dlatego prosi Kamila o przeprowadzenie śledztwa.
„Nikczemny narrator” to druga powieść Juliusza Machulskiego. Tym razem autor zabiera nas do świata, który doskonale zna, czyli świata filmu. Akcja książki dzieje się w lipcu 1993 roku, a narratorem tej opowieści jest Kamil. Bohater ma w Polsce co robić. Oprócz niespodziewanego śledztwa ma też na głowie sprawy prywatne: żona chce się z nim rozwieść, matka skrywa pewną tajemnicę, mężczyzna jest także przekonany, że Eryk również nie jest z nim w pełni szczery.
Hubeny jest ciekawą postacią. Zwykle nie mam większego problemu z wyrobieniem sobie zdania na temat głównego bohatera, jednak w jego przypadku było inaczej. Długo nie wiedziałem, co o nim myśleć, miałem wrażenie, że nie jest do końca tym, za kogo usiłuje uchodzić, a jego zachowanie oraz postawa to jedynie maska.
W „Nikczemnym narratorze” spotykamy bardzo dużo osób ze świata filmu, zarówno wymyślonych, jak i prawdziwych. Sam film i rozmaite kwestie z nim związane zajmują istotne miejsce w tej książce. Autor dzieli się z czytelnikiem ciekawostkami na ten temat, wyjaśnia niektóre zagadnienia czy słownictwo, którym posługują się filmowcy. Z tego też powodu intryga kryminalna przez dość długi czas pozostaje zepchnięta na bocznicę. Oczywiście autor nie pozwala nam zapomnieć, że jego powieść to kryminał, niemniej początkowo wątek ledwo majaczy gdzieś w tle i rozpędu nabiera dopiero w dalszej części powieści. Sposób, w jaki giną ofiary, wcale nie wskazuje jednoznacznie na działanie jakiegoś sprawcy; każe raczej myśleć, że mamy do czynienia z serią nieszczęśliwych wypadków – ktoś dostał zawału, ktoś inny spadł z wysokości…
Powieść Juliusza Machulskiego to również portret Polski z początku lat dziewięćdziesiątych XX wieku. Czytelnik ma możliwość zobaczyć, jak żyło się w tamtych czasach. Moją uwagę niemal od pierwszych stron zwrócił kontrast mentalny pomiędzy zwykłymi ludźmi a filmowcami. Pierwsi nie wyszli jeszcze z PRL-u, ci drudzy już chcą gonić Amerykę, oczywiście na miarę polskich możliwości. Przy czym Juliusz Machulski jest sprawiedliwy i nie idealizuje środowiska, z którego się przecież wywodzi.
W tym wszystkim nie wolno zapomnieć, że „Nikczemny narrator” to komedia. Fani twórczości autora nie powinni pod tym względem narzekać, bowiem znajdą tu charakterystyczny dla Machulskiego humor. I chociaż książka jest słusznych rozmiarów – liczy sobie niespełna 600 stron – to właśnie między innymi dzięki temu humorowi czyta się ją naprawdę dobrze, lekko i przyjemnie.
Krótko mówiąc: „Nikczemny narrator” to bardzo sympatyczne połączenie komedii, obyczajówki i kryminału. Autor oprowadza nas po świecie filmu, przedstawiając jego meandry i pozwalając zajrzeć za kulisy. Lektura w sam raz na kilka wieczorów.
Nowa powieść Juliusza Machulskiego.
31 października 2024
Przezabawna czarna komedia retro.
16 maja 2023