Niepożądani goście

Autor: Ewa Dąbrowska
Data publikacji: 17 grudnia 2021

Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Premiera: 24 listopada 2021

Zostać detektywem

Milioner Woodruff Walton zostaje znaleziony martwy w swoim gabinecie. Zabiła go któraś z osób goszczących w jego rezydencji, a my wcielamy się w detektywów, którzy mają odkryć, kto miał motyw i w jaki sposób doszło do zbrodni. Pomogą nam w tym – niczym w prawdziwym śledztwie – przesłuchania i ślady znalezione na miejscu zbrodni. 

Tak w skrócie przedstawia się fabuła gry planszowej „Niepożądani goście”. Jeśli grywacie w planszówki, z pewnością powyższy opis skojarzył Wam się z „Cluedo”, grą znaną chyba wszystkim miłośnikom tej rozrywki i wydaną w wielu odsłonach. Podobieństwo narzuca się samo, bo też zasada jest podobna: chodzi o wykrycie zabójcy, narzędzia zbrodni i – tu różnica – motywu. Na tym jednak kończą się wspólne elementy. Do prawdy dochodzimy bowiem w całkiem inny sposób. „Niepożądani goście” są grą zdecydowanie bardziej rozbudowaną (co nie znaczy, że trudniejszą). Losowość wynikającą z rzutu kostkami zastępuje tutaj nieco mniejsza losowość doboru kart. Mniejsza – bo też wszystkie karty dają nam jakieś informacje, a zatem każda kolejka oznacza mniejszy lub większy postęp w grze, nie mamy „przestojów” (jak to czasem bywa w „Cluedo”, kiedy kości nam nie sprzyjają). 

A samych kart, dzięki którym zdobywamy potrzebne nam informacje o zabójstwie, jest mnóstwo, bo aż 250. Ale nie wszystkie są potrzebne do każdej rozgrywki. Warto bowiem podkreślić, że w dołączonej instrukcji znajdziemy kilkadziesiąt scenariuszy rozgrywek, kolejne – łącznie ponad tysiąc! – są dostępne w aplikacji (ale spokojnie, wcale nie musimy jej ściągać, by cieszyć się grą). Każda rozgrywka wymaga wykorzystania określonego w scenariuszu zestawu 60 kart, zawierających różnego typu informacje i wskazówki: podpowiedzi dotyczące motywów, ustalenia policji, zeznania świadków… W trakcie gry wymieniamy się nimi (a zatem informacjami) z innymi graczami. Mamy dostęp do aż siedmiu poziomów trudności, co umożliwia dostosowanie rozgrywki do poziomu osób w niej uczestniczących. Dzięki temu możemy zagrać i w gronie wytrawnych wyjadaczy, i z rodziną, która z planszówek kojarzy tylko „Monopoly”. A ogromny wybór scenariuszy sprawia także, że rozgrywki się nie powtarzają, dzięki czemu nawet gracze z doskonałą pamięcią nie będą się nudzić.

Jedynym minusem wynikającym z rozwiązania w postaci kart jest wydłużenie czasu przygotowania do gry – trzeba bowiem wybrać potrzebne karty z potężnego stosiku. Wydawca jednak pomyślał o pewnym ułatwieniu: insert, czyli po prostu wkładka w pudełku, zawiera bardzo wygodną podziałkę numeryczną.

Poza kartami, które pozwalają nam robić postępy w śledztwie, w pudełku znajdziemy także plik kartek formatu A4 z planem rezydencji, podejrzanymi i narzędziami zbrodni. Na tych kartkach zaznaczamy zdobywane informacje. I chociaż na początku wydaje się to dosyć skomplikowane, już po pierwszej rozgrywce wszystko staje się jasne (tym bardziej że na kartach, którymi wymieniamy się z innymi graczami, znajdziemy też wyraźne wskazówki, w jaki sposób i w którym miejscu zaznaczać zdobyte informacje).

Pomocą służy także dobrze napisana, szczegółowa instrukcja z przykładami. Wydawca podaje jako czas gry około 60 minut i tak też będzie wyglądać to przy pierwszej partii, kolejne – kiedy będziecie już rozumieć karty i wiedzieć, jak wszystko zaznaczać – zapewne nieco się skrócą. Choć oczywiście jest to zależne od tego, jak dynamicznie będą grać uczestnicy rozgrywki, jak długo będą rozmyślać nad kolejnymi krokami i planować strategie.

Co warte wspomnienia, grać można zarówno w pojedynkę, jak i w większym gronie, bo aż do ośmiu osób. I każda odsłona przyniesie dużo frajdy, choć nieco odmiennej. Gra w małym gronie pozwoli skupić się na szczegółach śledztwa, w większym – zmusi do kooperacji (albo wprost przeciwnie, przeszkadzania innym). Tych, którzy nie lubią negatywnej interakcji, spieszę jednak uspokoić: gra niejako zmusza do współpracy, bo bez niej nie da się dojść do prawdy – nie da się zatem grać, wyłącznie przeszkadzając innym, prędzej czy później trzeba wyciągnąć do nich rękę (dosłownie – po karty z informacjami).

„Niepożądani goście” zostali uznani za najlepszą hiszpańską grę roku 2016 – i wcale mnie nie dziwi ten tytuł. Gra zapewnia bowiem świetną zabawę i ze względu na liczbę i różny poziom scenariuszy raczej nieprędko się znudzi. Do tego jest bardzo przyjemna dla oka: grafiki nie są mroczne, ale kolorystyka w odcieniu sepii świetnie wprowadza klimat retro. Jeśli zatem szukacie kryminalnej rozrywki i macie ochotę rozruszać szare komórki – wpadajcie w gości do Woodruffa Waltona.

Udostępnij