Narkotyk, reż. Granier-Deferre

Autor: [press]
Data publikacji: 23 lipca 2008

Narkotyk

Autor: Granier-Deferre

W swojej Historii filmu francuskiego tako rzecze Jerzy Płażewski o twórczości Pierre’a Granier-Defferre’a: “Od wczesnych lat sześćdziesiątych kontynuował on swą spokojną karierę, biorąc się najczęściej na konkretne życzenie ufających mu producentów – do adaptowania sukcesów wydawniczych rokujących nadzieje na urozmaiconą fabułę i na obiecujące role znanych aktorów”. Brzmi to jak recepta na udany film, który – w samym swoim minimalistycznym założeniu – powinien zadowolić maksymalną liczbę widzów. Zwykle wszystko w rękach reżysera, zatem zasada jest prosta: odpowiedni realizator zadowoli, partacz – skrewi.

Święta to prawda, co pisze nestor naszej krytyki canneńskiej – tak jest także w przypadku filmu Narkotyk (1970), który zresztą barwnie wpisuje się w nader satysfakcjonującą serię owych adaptacji dobrej literatury (na przykład Georgesa Simenona – Kot, Pociąg czy Wdowa Couderc) z pięknymi i wyrazistymi rolami wybitnych aktorów (Simone Signoret, Alain Delon, Philippe Noiret, Michel Piccoli, etc.). Narkotyk opiera się akuratnie na porządnej i świetnie skrojonej literaturze – powieści  Michela Lambesca wydanej w szacownej “czarnej serii” u Gallimarda oraz daje możliwość popisowej kreacji samemu Jeanowi Gabinowi – wtedy już nie tyle żywej skamienielinie, co chodzącej legendzie aktorskiej i kinematograficznej. Gabin odgrywa tutaj główną rolę farmera Augusta Maroilleura, który na terenie swojej wiejskiej posiadłości odkrywa paczuszkę z białym proszkiem, który okazuje się tytułowym “koniem”, czyli czystą heroiną. Wszystko wskazuje na to, że jego terytorium stało się punktem przerzutowym białej śmierci – w czym jako pośrednik bierze udział jego wnuczek,  sympatyczny, acz lekkomyślny lekkoduch, który w Paryżu miast zająć się studiami, wszedł na czarny rynek dystrybucji trucicielskiej substancji. August niszczy narkotyk, co powoduje sporo kłopotów – jest on wart (bagatela!) 200 milionów starych franków. Zleceniodawcy wnuczka rychło stwierdzają lukę w swoich finansach i domagają się zwrotu – gotówki lub narkotyku. Staruszek nie ma na to ochoty – chodzi mu głównie o to, aby uchronić przed dintojrą wnuczka, którego kocha miłością cokolwiek szorstką: wraz z zięciem i pomocnikiem (co ważne – weteranem z Indochin) ukrywa pociechę w piwnicy i odpiera coraz bardziej zmasowane ataki siatki dealerów. Kiedy dość drastycznie naruszony zostaje mir domowy – włącznie z brutalnym gwałtem na wnuczce – August decyduje się na finalne porachunki z bandą złych ludzi. Rozprawa jest na tyle głośna i spektakularna, że nie uchodzi uwadze sąsiadów – wkraczają organa sprawiedliwości, czego August od samego początku chciał uniknąć: wnukowi bowiem groziłoby więzienie za jego współudział w dystrybucji śmiercionośnego proszku. Odpowiednio inteligentna i solidarna linia obrony całej rodziny powoduje zamiecenie całej sprawy pod dywan – śledztwo utyka w ślepym zaułku, zaś familia w komplecie spokojnie i jak zwykle nader ceremonialnie siada do posiłku przy wielkim stole w rustykalnej jadalni.

Swoją sporą - bo najzwyczajniej w świecie uczciwie zapracowaną - popularność Narkotyk zawdzięcza, niewątpliwie bardzo bliskiej niemal każdemu, kwestii samoobrony w obliczu przemocy i obrony koniecznej w tzw. sytuacji ekstremalnej (co wiąże się przy okazji z problemem naruszenia prawa czy też nagięcia go do konkretnego przypadku). Reżyser prowadzi narrację tak, że od samego zawiązania akcji – a dramat zaczyna się tutaj bez żadnej ekspozycji czy innych zbędnych ceregieli - kibicujemy Augustowi w jego samotnej walce z miejskimi elegancikami. Rzecz jest zaiste fascynująca z punktu widzenia emocjonalnego – August jest osobnikiem apodyktycznym, mizantropicznym patriarchą rodziny, pełnym charyzmy, lecz odpychającym. Istotą sprawy jest - rzecz jasna – monumentalna kreacja posągowego Gabina, który budzi respekt, ale i niechęć: ta psychologiczna ambiwalencja wydaje się zresztą w przypadku Narkotyku gwoździem całego ekranowego show; dodajmy – gabinowskiego one man show ze sprawnymi aktorami drugiego planu w idealnie skomponowanym tle. Jednakże jeszcze bardziej działa na nas jego megasamczy imperatyw ochrony rodziny (w tym mającego swoje za uszami wnuczka) – co od samego początku rozgrywa się na krawędzi prawa, a potem już przy jego jawnym i drastycznym naruszeniu. Film Granier-Defferre’a przypomina nieco głośne swego czasu i ciut późniejsze Nędzne psy (Straw Dogs, 1971) Sama Peckinpaha – choć Amerykanin bardziej jest ekstatyczno-histeryczny formalnie (a wspomniany film zrealizował w Wielkiej Brytanii). Łączy ich jednak podobne pobłażanie dla czasem dwuznacznych bohaterów obrony koniecznej i nieco demagogiczny zachwyt nad samodzielnością anarchizujących (bo dziękujących za współpracę czynnikom państwowym) jednostek uzbrojonych w broń palną na użytek własny. Swoistą “kowbojskość” francuskiego filmu jednoznacznie wzmacnia jeszcze – rewelacyjna skądinąd – partytura wziętego wtedy i wszędobylskiego Serge’a Gainsbourga: autorska to wariacja na temat zwykle obleśnego stylu country&western, która w obliczu sprawnie pokazanych krajobrazów galijskiej wiochy robi świetne wrażenie i natrętnie wpada w ucho.

Granier-Deffere to spokojny i pewny swojego nieskazitelnego warsztatu mistrz kina rzeczowego i tak sprawnego narracyjnie, że Narkotyk bezproblemowo wchodzi nawet najbardziej wybrednemu widzowi bez żadnych efektów ubocznych. Reżyser wie doskonale, w którym momencie przyspieszyć narrację (dynamiczna i drastyczna relacja z masakry bydła na polu Augusta), a kiedy zwolnić i pozwolić nam na zaczerpnięcie oddechu oraz spokojne ogarnięcie całości. Całości opowiedzianej po bożemu i po arystotelesowsku, bez zbędnych dygresji i (pseudo)artystycznych (niby)poszukiwań: ten typ kina niekoniecznie się ceni, lecz się lubi i się ogląda, choć niektórzy się wstydzą  do tego przyznać. W każdym razie oby inni komercyjni twórcy mieli tyle samo wyczucia, smaku i klasy co Granier-Defferre: po zobaczenie tego i innych jego filmów nie ma się co dziwić, że formuła pièce bien faite ma swoją francuską właśnie genealogię. I wcale nie musi brzmieć ironicznie czy dyskredytująco.

Narkotyk (La horse)

Reżyseria: Pierre Granier-Deferre

Scenariusz: Pierre Granier-Deferre i Pascal Jardin (na podstawie powieści Michela Lambesca La horse)

Zdjęcia: Walter Wottitz

Muzyka: Serge Gainsbourg

W rolach głównych: Jean Gabin, Michel Barbey, Armando Francioli

Francja, 1970

Czas trwania: 90’

Udostępnij

Sprawdź, gdzie kupić "Narkotyk" Granier-Deferre