
Internetowe środowisko lubujące się w tematach grozy wszelakiej zna na pewno Makabrycję, prowadzącą w social mediach konto tematyczne. Opowiada na nim o różnych odsłonach zbrodni, tych powszechnie znanych i tych bardziej niszowych. „Makabrycja przedstawia historie mrożące krew w żyłach” to niedawno wydany zbiór jej autorstwa, który przenosi czytelnika w sam środek niepokojących opowieści o ciemnej stronie człowieka.
Zacznę od informacji, iż książka wydana jest w sposób przykuwający uwagę, ozdobiona bowiem została szkicami podkreślającymi mroczny klimat i estetykę. Publikacja została podzielona na kilka rozdziałów, które obejmują kolejno: ciemną stronę medycyny, nieetyczne eksperymenty, makabryczne ciekawostki historyczne, wiejskie legendy, morderców i kanibali, ocalonych w dziwny sposób ludzi oraz tych, którzy zaginęli w tajemniczych okoliczościach i nie odnaleźli się po dziś dzień. Autorka w sposób konkretny i nieprzegadany, bazując na najistotniejszych faktach, opisuje historie, które – jak zapowiada tytuł – faktycznie mogą mrozić krew w żyłach. Niektóre były mi znane, o innych przeczytałam po raz pierwszy. Książka oczywiście nie przynosi odpowiedzi na pytania dotyczące wszystkich z nich, raczej zbiera i przybliża dostępne fakty.
Możemy w niej na przykład przeczytać o narodzinach antyseptyki. Czynności tak dziś oczywiste w środowisku szpitalnym jak mycie rąk i higiena pracy odkryte zostały zupełnym przypadkiem przez węgierskiego położnika, Ignaza Semmelweisa. Dostrzegł on ich sens i wpływ na śmiertelność dopiero w XIX wieku.
Dowiemy się także o Leonardzie Cianciulli, niepozornej starszej pani, która jako hobby upodobała sobie wypieki. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie podstawowe składniki jej ciastek, a mianowicie ludzka krew i szczątki. Kobieta zwabiała do domu swoje ofiary, mordowała je i przerabiała na ciasta oraz mydła.
Miałam w zwyczaju mieszać ludzką krew z czekoladą i dodawać wybornego aromatu z mandarynki, anyżowej wanilii i cynamonu. Czasem posypywałam ciastka proszkiem przyrządzonym z ludzkich kości.
Przeczytamy w tej książce również o seryjnym mordercy i pedofilu Gordonie Northcotcie, żyjącym na początku XX wieku w Ameryce Północnej. Mężczyzna prowadził fermę drobiu, a miejsce to posłużyło mu do przetrzymywania, wykorzystywania seksualnego oraz mordowania i bezczeszczenia zwłok ze szczególnym okrucieństwem. Krew w żyłach mrozi fakt, że we wszystkich tych poczynaniach mężczyźnie pomagała matka.
Omawiana publikacja zawiera 39 historii tego typu, a czytać możemy je w dowolnej kolejności, dozując sobie poziom makabry i sprawdzając swoją na nią odporność. Wszystkie, choć do błahych nie należą, spisane zostały dość lekkim stylem, momentami nawet sarkastycznym. Jeśli ktoś zna mikropodcasty Makabrycji, odnajdzie podobieństwo między tym, co nagrywane, a tym, co spisane. Autorka nie sili się na naukowy styl, jednak na końcu książki podaje przypisy, gdyby ktoś z jej odbiorców chciał trafić później do bardziej naukowych źródeł.
Dla kogo to książka? Dla tych czytelników, którzy nie boją się makabry i grozy. Dla tych, którym nie przeszkadza zwięzły, nieco „internetowy” format opowieści. Wreszcie dla tych, dla których – ujmując rzec z przymrużeniem oka – wakacyjna lektura to nie letnia historia miłosna czy przesłodzona obyczajówka, ale ciastko z domieszką krwi i posypką ze zmielonych ludzkich kości.
Dwugłowy pies, starsza kobieta częstująca sąsiadów ciasteczkami z ludzką krwią, skinwalker grasujący na warszawskim osiedlu… Poznaj historie, które przyprawią cię o ...
26 lutego 2025
