Kamienne figurki, Lloyd Devereux Richards

Autor: Justyna Nowicka
Data publikacji: 15 maja 2025

Kamienne figurki

Autor: Lloyd Devereux Richards
Przekład: Tomasz Wyżyński
Wydawnictwo: Czarna Owca
Premiera: 17 lipca 2024
Liczba stron: 344

Kamień na kamieniu

Seryjni mordercy zazwyczaj zostawiają przy ofierze „wizytówkę” – swój znak rozpoznawczy. Jest to swego rodzaju puszczenie oczka do śledczych, pozwalające określić, że mają do czynienia z tym samym sprawcą. W powieści Richardsa są to oczywiście tytułowe kamienne figurki. Nawiązują one do posążków rdzennych plemion Papui-Nowej Gwinei. Policjanci odnajdują je obok zwłok młodych dziewcząt. Śledztwo rozpoczyna agentka FBI Christine Prusik. 

Powieść zapowiadała się obiecująco. Niewielkie miasteczko, seryjny zabójca i rdzenne rytuały dzikich plemion w tle. Dało się z tego stworzyć naprawdę ciekawą i nietuzinkową historię. Niestety po drodze coś poszło nie tak… Sama fabuła sprawiała wrażenie rozpisanej według scenariusza: kolejne punkty zostały odhaczone, można więc opisywać kolejne. Mamy pierwsze morderstwo, kilka słów o nim, drugie, trzecie, pomiędzy parę słów zapewniających, że FBI nie ustaje w poszukiwaniach – i zaczynamy od początku. Wypada to bardzo schematycznie, nad wyraz uporządkowanie i… nierealistycznie. Klisze z dawno już prześwietlonymi pomysłami zapełniają większość fabuły „Kamiennych figurek”. Nie ma tu nic, co mogłoby czytelnika zaskoczyć, zachęcić do dalszej lektury, zaintrygować. Wszelkie przebłyski czegoś nowego i ciekawego są gaszone przez nic niewnoszące dialogi czy opisy. Gdybym miała tę powieść do czegoś porównać, to byłby to łańcuch, w którym każde ogniwo jest takie samo – istnieją wokół siebie, bo tak właśnie trzeba. Dużym problemem były też powtórzenia; nie dowierzałam, kiedy na przestrzeni kilku stron trzy razy przeczytałam, że ciało ofiary zaczepiło się w wodzie o kotwicę statku. To kolejne zapychacze, których jedyną funkcją jest zwiększenie objętości powieści, niewnoszące niczego do treści. 

 

Nie lepiej rzecz ma się z bohaterami „Kamiennych figurek”. Tak płytkich, powierzchownych i schematycznie potraktowanych relacji między postaciami nie widziałam już dawno. Dialogi jakby zaczerpnięte z seriali paradokumentalnych – wygłoszone, bo niestety nie da się tego nazwać realistycznie przeprowadzoną rozmową. Relacje między bohaterami również rozwijają się błyskawicznie i, podobnie jak w przypadku zbrodni, schematycznie. Dodatkowo całość napisana jest dość topornie, trudno przebrnąć przez tekst – przyznam szczerze, że nie byłam w stanie przeczytać więcej niż kilka stron na raz. 

 

Zakończenie miało być wielkim zaskoczeniem w kontekście całości, ale to też nie do końca się udało. Było przekombinowane (jak wiele wątków w „Kamiennych figurkach”), wszystko zadziało się za szybko, bez jakichkolwiek sensownych przejść, wniosków, powiązań, tak jakby autor dostał pusty szablon książki i uzupełnił go tak, by spełniał podstawowe funkcje powieści. A to już wiele mówi o jakości. 

„Kamienne figurki” to powieść raczej nużąca niż intrygująca czy przerażająca. Niewiele tu zaskoczeń, za to mnóstwo klisz i schematów, które na dłuższą metę męczą i odbierają jakąkolwiek przyjemność z lektury. Niestety nie poleciłabym tej książki nikomu, chyba że zależałoby mi na tym, by zmarnował parę wieczorów.

 

Udostępnij

Sprawdź, gdzie kupić "Kamienne figurki" Lloyd Devereux Richards

PRZECZYTAJ TAKŻE

NOWOŚĆ

Kamienne figurki, Lloyd Devereux Richards

Viralowy filmik sprawił, że książkę okrzyknięto bestsellerem 11 lat po premierze. Zadziałała magia TikToka

17 lipca 2024