Film poruszający, choć poprowadzony bez fajerwerków, a nawet z dramaturgicznymi uproszczeniami. Symultaniczny montaż portretów dwóch mężczyzn – pierwszy stracił syna, drugi przypadkowo spowodował jego śmierć – rozwija przed nami studium opętania… przez samego siebie. Pierwszy dąży do skrajnej obsesji odnalezienia zabójcy, drugi – walczy z własnym tchórzostwem, by przyznać się do winy.Po wiolonczelowym koncercie syna profesor Leaner z rodziną zatrzymuje się na stacji paliw. Chłopak oddala się na moment, i zostaje śmiertelnie potrącony przez samochód. Adwokat Arno wraca z synkiem z meczu baseballowego. Musi go odwieźć do byłej żony, są spóźnieni. Ciemno. Na zakręcie przy stacji paliw ledwo unika zderzenia, potracą jednak chłopaka na poboczu…
Learner zna tylko zarys samochodu i migawkę kierowcy. Policja jest bezradna, profesor udaje się więc do adwokata. Adwokatem okazuje się Arno, który od razu rozpoznaje , kim jest jego klient…
Sieć powiązań jest tu gęstsza: była żona Arno uczyła zabitego chłopca, teraz uczy córeczkę Learnerów pianina. Nieco to wszystko sztubackie, uproszczone, lecz konsekwentnie uszyte na miarę przypowieści. Dramat obu mężczyzn narasta: tragiczna ironia Arno, który niczym Edyp – z tym, że świadomie – kręci na siebie samego bicz, idzie równolegle z prywatnym dochodzeniem coraz bardziej zdesperowanego Learnera. Scenariusz nikogo nie oszczędza, gdy dramat jednego wysuwa się na czoło, natychmiast zrównuje drugiego. Learner traci kontakt z rodziną, Arno z zawodem, synem i samym sobą. Element suspensu, gdy profesor już wie, z kim ma do czynienia, i świadomie z nim gra, zapowiada przez moment thriller, choć w finale niesie jednak obyczajową ciężkość
American Beauty. Amerykański mit jest tu nie nachalny, raczej zaznacza archetypowe więzi rodzinne, nie służy ideologii. Hierarchia najważniejszych wartości zostaje tu zawieszona, wywrócona, zagłuszona przez atawizmy. Odrobinę po macoszemu zaznaczono tu wagę Internetu, jego anonimowości, który – paradoksalnie! – potrafi doradzić skuteczniej, niż realny kontakt z człowiekiem: Learner rozmawia z ludźmi, którzy przeżywają to samo, i pod wpływem tych suchych i abstrakcyjnych „wyroczni”, podejmuje decyzje… Emocjonalne, dzikie, bolesne. Szkoda, iż wątku ambiwalencji „samotności w sieci” nie wyeksponowano mocniej.
Zarówno Joaquin Phoenix (Laerner) jak i Mark Buffalo (Arno) grają świadomie, nie szarżując cierpiętniczą gestykulacją, a mistrzowsko stawiając na mimikę, spojrzenie, grymas… Do konfrontacji wreszcie dochodzi – jak trzeba w przypowieści – i choć będzie można jej wynik przewidzieć, ratuje ją właśnie aktorska robota.
Piękne, uczciwie zmontowane kino (wg bestsellera Johna Burnhama Schwarza), które, podobnie jak ostatnio
Gdzie jesteś, Amando? , stawia uniwersalne pytania, bez społecznych agitek… I podobnie – drażniące odpowiedzi pozostawia widzowi. Tak trzeba.
Droga do przebaczenia
/Reservation Road /
(USA, 2007)
Reżyseria: Terry George
Scenariusz: Terry George, John Burnham Schwartz
Na podstawie książki: John Burnham Schwartz
Obsada:
Joaquin Phoenix - Ethan Learner
Mark Ruffalo - Dwight Arno
Jennifer Connelly - Grace Learner
Mira Sorvino - Ruth
Elle Fanning - Emma Learner