{mosimage} Pięć lat temu w pewnym japońskim mieście grasował seryjny morderca. Jego ofiarami padały kobiety, uchodzące w swoim otoczeniu za osoby o silnej psychice. Policja nie była w stanie wpaść na najmniejszy ślad, a pewne makabryczne szczegóły zbrodni wskazywały, że fizyczne możliwości sprawcy znacznie przekraczają możliwości człowieka. Mimo że, rzecz jasna, prowadzący śledztwo nie dzielili się z opinią publiczną niepokojącymi faktami, mieszkańcy miasta sami zaczęli podejrzewać, że potwór przez którego boją się wychodzić z domu po zmroku może być nie tylko potworem metaforycznym."> {mosimage} Pięć lat temu w pewnym japońskim mieście grasował seryjny morderca. Jego ofiarami padały kobiety, uchodzące w swoim otoczeniu za osoby o silnej psychice. Policja nie była w stanie wpaść na najmniejszy ślad, a pewne makabryczne szczegóły zbrodni wskazywały, że fizyczne możliwości sprawcy znacznie przekraczają możliwości człowieka. Mimo że, rzecz jasna, prowadzący śledztwo nie dzielili się z opinią publiczną niepokojącymi faktami, mieszkańcy miasta sami zaczęli podejrzewać, że potwór przez którego boją się wychodzić z domu po zmroku może być nie tylko potworem metaforycznym."> Boogiepop Phantom, Takashi Watanebe - Portal Kryminalny

Boogiepop Phantom, Takashi Watanebe

Autor: Łukasz
Data publikacji: 20 lutego 2008

Boogiepop Phantom

Autor: Takashi Watanebe

Opłakując niespełniony sen...


„Am I alive or thoughts that drift away?”


Pięć lat temu w pewnym japońskim mieście grasował seryjny morderca. Jego ofiarami padały kobiety, uchodzące w swoim otoczeniu za osoby o silnej psychice. Policja nie była w stanie wpaść na najmniejszy ślad, a pewne makabryczne szczegóły zbrodni wskazywały, że fizyczne możliwości sprawcy znacznie przekraczają możliwości człowieka. Mimo że, rzecz jasna, prowadzący śledztwo nie dzielili się z opinią publiczną niepokojącymi faktami, mieszkańcy miasta sami zaczęli podejrzewać, że potwór przez którego boją się wychodzić z domu po zmroku może być nie tylko potworem metaforycznym. W pewnym momencie wśród uczniów dwóch największych szkół średnich zaczęły szerzyć się pogłoski o tajemniczej postaci pojawiającej się nocą na ulicach miasta. Postaci nie z tego świata, ubranej w dziwaczny płaszcz i kapelusz, przedstawiającej się dziwacznym imieniem: Boogiepop. Mówiono, że to shinigami – bóstwo śmierci i, że większość tych, którzy spotkali tę istotę zniknęła bez śladu. Niektórzy byli przekonani, że to Boogiepop odpowiada za szokujące morderstwa, inni uważali wręcz przeciwnie, że to duch, który czuwa nad miastem chroniąc jego mieszkańców przed ciemnymi mocami czyhającymi na ich życie i dusze. Jakakolwiek była prawda, Boogiepop [1] przestał się pojawiać, a mordy ustały, mimo że ich sprawcy nigdy nie schwytano.

Przez pięć lat panował względny spokój, pozwalający zaleczyć rany i zapomnieć o koszmarach czających się pod powierzchnią normalnego życia. Ten spokój uśpił jednak czujność, sprawił, że nikt nie był przygotowany na powrót strachu i tajemnicy, które wtedy trzymały ludzi w swoich kleszczach.

Miesiąc temu coś się stało. Nocą z terenu Akademii Shinjo wystrzelił w niebo snop światła, a całe miasto na chwilę pozbawione zostało elektryczności. Snop wygasł i wszystko wróciło do normy, ale już następnego dnia na niebie pojawiło się zjawisko do złudzenia przypominające zorzę polarną. To zjawisko utrzymuje się przez cały czas i przez cały czas dzieją się rzeczy dziwne i niepokojące. Już wcześniej, na krótko przed tamtą nocą przepadło bez śladu kilkoro uczniów, widywano osobliwie zachowujących się ludzi, krążyły plotki o rozprowadzanym wśród młodzieży nowym, niebezpiecznym narkotyku. Ale od czasu kolumny światła to nie są już odosobnione przypadki i urban legends, to codzienność. Rośliny rosną nienaturalnie szybko, metalowe przedmioty błyskawicznie rdzewieją. Niemal każdego dnia ktoś znika, a ktoś inny staje się świadkiem lub uczestnikiem zdarzeń nie dających się wytłumaczyć. Echa wypadków sprzed pięciu lat powracają, przeszłość dosłownie nakłada się na teraźniejszość, ci, których życie zostało wtedy nieodwracalnie odmienione, dostają się w sam środek zmagań potęg przekraczających ich rozumienie. Jedną z tych potęg jest Boogiepop, inną jego wyjątkowo przebiegły i uparty wróg. Ale są jeszcze inni, zagadkowe postacie z dziecięcych snów i paranoicznych koszmarów, przynależące do odległej przyszłości albo bezpowrotnie utraconej przeszłości. Kim są, czego chcą, co je łączy? I jaką rolę odgrywa w tym wszystkim drugi Boogiepop – sobowtór lub kopia nazywający siebie Boogiepop Phantom? Szukający odpowiedzi na te pytania, zagubieni w ontologicznym labiryncie bohaterowie mogą być pewni tylko jednego – ich życie znowu ulegnie nieobliczalnym zmianom.    
    

„Can summer come for everyone?”

 
Tym razem przesadziłem? Chyba tak. To streszczenie jest anormalne – ma taką długość jakbym streszczał cały serial, a brzmi/wygląda co najmniej niejasno. Co mam na swoje usprawiedliwienie?

Po pierwsze, odrobinę szczerości. Nie będę ukrywał, że „Boogiepop Phantom” to jedno z moich ulubionych anime, ulubionych filmów/seriali w ogóle. A pisząc o czymś co jest nam bliskie zawsze narażamy się na wystąpienie objawów grafomanii.

Po drugie, samą naturę przybliżanego dzieła. „Boogiepop...” to bowiem mystery par excellence, opowieść która wrzuca nas w sam środek przedstawionych nie chronologicznie skomplikowanych zdarzeń, w której sami musimy domyślać się kto jest kim, z kim jest powiązany i jaką rolę w tym wszystkim odgrywa. To serial którego każdy odcinek obejmuje trzy płaszczyzny czasowe, w którym dosłownie każdy dialog i scena ma swoje znaczenie, w którym kluczowe mogą się okazać aluzje do wydarzeń, których nie dane nam będzie zobaczyć w całości i retrospekcje, które zamiast wyjaśniać dezorientują. W którym wygląd niektórych postaci jest tak podobny, że nie raz i nie dwa pomylą nam się ze sobą. Jakby twórcy chcieli przewrotnie zakpić z zarzutu Europejczyków dotyczącego „identyczności bohaterów tych kreskówek”.

Początkowe „streszczenie” stanowi więc raczej zbiór punktów orientacyjnych mogących, nie zdradzając zbyt wiele, pomóc w oglądaniu, choćby w czasowym uszeregowaniu niektórych przedstawionych sytuacji. Pełne zrozumienie (i docenienie) całej historii może się jednak okazać niemożliwe bez sięgnięcia  po pewne dodatkowe informacje i cofnięcia odrobinę w przeszłość.

„ Can humans do, what prophets say?”


Wszystko zaczęło się od wydanej w 1997 roku krótkiej powieści Koheia Kadono „Bugipoppu wa warawanai”, znanej także pod anglojęzycznym tytułem „Boogiepop and others”. Przedstawiana przez pięciu narratorów opowieść o zmaganiach grupy japońskich nastolatków z tajemniczym monstrum Manticore wybrana została najlepszą książką roku w kategorii tzw. light novels [2] . Przede wszystkim jednak zapoczątkowała cykl składający się w tej chwili z czternastu powieści (nie licząc pobocznej mini-serii „Beat’s discipline”), dwóch mang, słuchowiska na CD, filmu fabularnego i omawianego serialu anime. O ile jednak pierwsza manga („Boogiepop never laughs”) i film („Boogiepop and others”) są adaptacją pierwszego z powieściowych tomów [3] , a słuchowisko stanowi uzupełnienie tomu piątego („Boogiepop overdrive”) serial opowiada zupełnie nową historię, równorzędną wobec książkowych, stanowiąc jednocześnie nieocenione źródło wiedzy o ontologicznych niuansach Kadonowego uniwersum.

Nie jest jednak opowieścią całkowicie odrębną. Nie tylko stanowi bowiem bezpośrednią kontynuację „Boogiepop and others”, ale zawiera ogromną ilość odniesień do „Boogiepop at dawn” – szóstego tomu będącego prequelem wszystkich pozostałych. Właśnie to stanowi przyczynę tak dużej niejasności i trudności odbioru tego serialu: w znacznej mierze przeznaczony jest on dla tych, którzy już znają głównych bohaterów, wiedzą kim jest Boogiepop w swoim „prywatnym wcieleniu” (czytelnicy i widzowie „Boogiepop and others” dowiadują się tego niemal na samym początku, widzowie anime muszą poczekać do ostatniego odcinka), wiedzą co zdarzyło się podczas „nocy kolumny światła” (finał „Boogiepop and others”) i znają tożsamość „seryjnego” przed laty terroryzującego miasto (główny wątek „Boogiepop at dawn”; domyślenie się tego na podstawie serialu wymaga iście detektywistycznej uwagi i zdolności kojarzenia faktów [4] ).

Tak naprawdę jednak niewiedza nie tylko nie czyni oglądania „Boogiepop phantom” bezcelowym, ale, parafrazując znane powiedzenie, staje się prawdziwym źródłem rozkoszy. Pozwala nie tylko na osiągnięcie tego szczególnego rodzaju satysfakcji, jaki zna każdy miłośnik zagadek i łamigłówek, ale i na radość odkrycia czegoś nowego, która dla czytelników książek Kadono zdążyła już okrzepnąć.

Na świeżo poznajemy tu najważniejsze dla całego cyklu postacie, tytułowego „mechanicznego” shinigami, Nagi Kirimę i Tokę Miyashitę, oraz kluczowe fakty: istnienie szczególnych ludzi, obdarzonych zdolnościami, które być może pojawią się w toku ewolucji świadomości człowieka za tysiące lat, naturę tej ewolucji (budzącą skojarzenia z cyberpunkowymi perłami anime, „Akirą” i „Serial Experiments Lain”, ale także z „Wielkim, sekretnym widowiskiem” Clive’a Barkera [5] ) oraz działalność potężnej, tajnej organizacji, w niejasnych celach monitorującej rozwój ludzkości [6] i jej superżołnierzy, tzw. composite humans stworzonych do polowania na „przedwcześnie wyewoluowanych”. Ze świeżym umysłem wchodzimy w fascynujący i niepokojący świat, w którym nie ma żadnych granic między tym co materialne i tym, co duchowe, psychiczne, wyobrażone, między porządkiem obiektywnym a subiektywnym. Idealny świat dla dziwnych, melancholijnych, choć nie pozbawionych elementów groteski historii zawieszonych miedzy opowieścią niesamowitą, rasowym horrorem, science fiction i mroczną baśnią. Nie trzeba dodawać, że wszystkie te składniki Kadonowej sagi zostały znakomicie wyważone i że „Boogiepop Phantom” jest tego wyważenia najbardziej reprezentatywnym przykładem.

„Reprezentatywny” to idealne słowo. Scenarzyści Sadayuki Murai i Seishi Minakami we współpracy z samym Kadono stworzyli historię poważniejszą i bardziej skomplikowaną od niektórych z książkowych części, stanowiącą kwintesencję tego, co w literackim cyklu najlepsze, bezpośrednio dotykającą też niecodziennej ontologii tego świata. Powiązana została ona z autentycznie istniejącymi teoriami naukowymi (Davida Bohma, Karla Pribrama i Michela Talbota), które kierują nas w istocie ku jednym z najstarszych wątków filozofii zarówno Wschodu, jak Zachodu. Nie muszę mówić, że polecam zapoznanie się z „Boogiewersum” w taki sposób, jak sam to zrobiłem – zaczynając od anime, potem ruszając na poszukiwania dodatkowych informacji. A zapewniam, niektórzy mogą być tych informacji bardzo głodni.

    „And if I die before I learn to speak

     Can money pay for all the days I lived awake…”


Gdyby niezwykłość tego serialu sprowadzała się tylko do niezwykłości narracyjnej i bycia częścią strategii multimedialnej byłby tylko efektowną zabawą. Jest zdecydowanie czymś więcej, bo sposób opowiedzenia historii i natura przedstawionego świata wynikają tak naprawdę z poruszanych zagadnień egzystencjalnych. To one stanowią jądro „Boogiepop Phantom”, to sposób ich artykulacji stanowi o sile tego dzieła. Jeśli kiedykolwiek czuliście się inni, nieprzystosowani, autentycznie i głęboko samotni wśród ludzi wychwycicie to od razu. Jeśli kiedykolwiek zdarzyło Wam się czuć nostalgię za niedaleką przeszłością, niekoniecznie szczęśliwą ale mniej skomplikowaną niż chwila obecna, jeśli myśl o dzieciństwie wiąże się dla Was z poczuciem utraty, zagubienia, niekompletności, jakby część Was została gdzieś daleko, macie spore szanse odnaleźć swoje przeżycia w tej opowieści. I nie, nie chodzi tu o żadną niedojrzałość, nie chodzi o nieprzystosowanie jako wynik lenistwa czy arogancji. Chodzi o autentyczny egzystencjalny dramat, o upływ czasu odczuwany zbyt intensywnie by można przejść nad nim do porządku dziennego, o wrażliwość zbyt dużą, by pozwoliła tak po prostu wejść w społeczeństwo, którego mechanizmy wymagają niekiedy wytrzymałości zbrojonej stali. Tu pokazuje się nam to na przykładzie skrajnym, przykładzie społeczeństwa które dla jednostek nieprzystosowanych nie zna żadnej litości, w którym dorastanie wiązać się może z traumą niemożliwą do zaleczenia. W którym nie ma czasu na nieużyteczne stanie i przyglądanie się, nie ma miejsca na opłakiwanie niespełnionych snów. Tym silniej wybrzmiewa zakończenie, kiedy bliźniacze figury ze świata tajemnic tylko na pozór przywracają status quo. Tak naprawdę przekazując widzowi zupełnie inną wiadomość: dorosnąć nie znaczy wyzbyć się inności, dorosnąć, znaczy pogodzić się z nią, zaś temu, co niewygodne, obce, nieprzystające trzeba dać szanse przetrwania aby mogło wzbogacić społeczeństwo kiedy ono stanie się w końcu na to gotowe.

Wszystkie te kwestie ukazano tu z zaskakującą jak na anime powściągliwością, bez cienia sentymentalizmu. Dzięki temu robią jeszcze większe wrażenie a kulminacyjna scena  konfrontacji (słownej, nie spodziewajcie się bijatyki) Boogiepop Phantoma z samozwańczym obrońcą odrzuconych, Poom-Poomem powoduje dreszcz na skórze.

„ . . .but half asleep”


Nie wspomniałem dotąd w ogóle o stronie plastycznej serialu, o nie spotykanie ciemnej palecie barw, o zamierzonym rozmyciu niektórych kadrów i winietowaniu dających oniryczny i chwilami wręcz impresjonistyczny efekt. Nie wspomniałem o niesamowitej muzyce i dźwiękach, ani o niezwykle wyrazistych i silnych postaciach kobiecych (sprawa w anime bardzo nieoczywista), przypominających wręcz te z filmów Miyazakiego i Oshiiego. O każdym z tych elementów naprawdę można by napisać całą pracę, ale ja po prostu skupiłem się na kwestiach, które dla mnie były istotniejsze.

 „Boogiepop Phantom” zasługuje żeby stać się pozycją kultową. On ma już taki status wśród japońsko- i anglojęzycznych odbiorców, a przez krytyków i badaczy stawiany jest w jednej linii z tak wybitnymi i wpływowymi pozycjami jak wspomniana już „Serial Experiments Lain” czy „Neon Genesis Evangelion”. Niestety w Polsce pozostaje, nawet wśród fanów anime, prawie nieznany. Skoro jednak wydano u nas na dvd „Paranoia Agenta”, a ostatnio przepiękne i głęboko filozoficzne „Haibane Renmei” (wydarzenia będące dla mnie jedną z najmilszych możliwych niespodzianek, świadczące o tym, ze dystrybutorzy mają świadomość istnienia bardziej wymagającego „targetu” i chcą konsekwentnie rozbijać związane z japońską animacją stereotypy) niewykluczone, że za jakiś czas zobaczymy „Boogiepop...” na liście nowości. Jeśli tak się stanie i należycie do owego „wymagającego targetu”, skorzystajcie z okazji. Jej przegapienie byłoby zbyt dużą stratą.


P.S. Cytaty śródtekstowe pochodzą z piosenki Primitive Radio Gods „Standing outside the broken phone booth with money in my hand”. Została ona użyta w jednym z najlepszych znanych mi AMV (Anime Music Video) zmontowanego właśnie z “Boogiepop Phantom”.

Klip ten, którego autorem jest użytkownik Mesidin przedstawiam niżej.

http://www.youtube.com/watch?v=EjkrP9Yt0VA

Połączenie obrazu i muzyki sprawia, że ten filmik mówi więcej o sensie „Boogiepop...” niż cała moja powyższa pisanina.                                      



Boogiepop Phantom

Japonia, styczeń-marzec 2000

Reżyseria:
Takashi Watanabe, Shigeyuki Suga
Scenariusz: Rokuro Niga,  Sadayuki Murai,
Seishi Minakami, Yasuyuki Nojiri
na podstawie noweli: Kouhei Kadono



[1] Niektórych na pewno zastanowi dlaczego postać o ewidentnie kobiecej aparycji i głosie opisuję jako „jego”. Otóż w powieściach i scenariuszach Kadono Boogiepop nie tylko jest określany, ale sam siebie określa w ten sposób. Dlaczego tak się dzieje pozostawię Wam do samodzielnego odkrycia i odgadnięcia.

[2] Light novels to krótkie powieści, ilustrowane przez renomowanych artystów mangowych przeznaczone przede wszystkim dla młodzieży, ale nie cofające się przed poruszaniem trudnych kwestii czy, jak w przypadku utworów Kadono, przed narracyjnymi eksperymentami.  

[3] Ponieważ zarówno film (swoją drogą cierpiący z powodu niskiego budżetu i obrania targetu uniemożliwiającego pokazanie w fabule rzeczy, które wolno było pokazać w anime),jak i manga różnią się od książki pewnymi znaczącymi szczegółami I manga zawiera sceny, których nie znajdziemy w powieści, a na dodatek za każde z nich odpowiada ten sam człowiek (Kadono), właściwiej będzie określić je jako różne, równoprawne wersje tej samej historii.     

[4] W każdym razie mnie się nie udało   Szczególnie wątek pewnej substancji o niezwykłym działaniu wywoła u fanów „Wielkiego sekretnego…” miłe wspomnienia.

[5] Mającej też słabość do osobliwych pseudonimów nadawanych ściganym „obiektom” i nadawanych samym sobie przez jej agentów. W anime będziemy mieć tego tylko małą próbkę w postaci Snake Eye’a, Spooky Electrica i Echoesa. W powieściach spotykamy takie postacie, jak Fortissimo, Mo Murder, Rains on Friday, Mrs Robinson czy Gimme Shelter. 
 
 
 
 
 

Udostępnij

Sprawdź, gdzie kupić "Boogiepop Phantom" Takashi Watanebe