Sherlook

Autor: Ewa Dąbrowska
Data publikacji: 16 lipca 2018

Wydawnictwo: Fabryka Kart Trefl-Kraków

Bądź jak Sherlock

Pamiętacie tę scenę z serialu „Sherlock” z Benedictem Cumberbatchem, kiedy główny bohater zjawia się na miejscu zbrodni i analizuje fakty? Jedną z takich:

Ta właśnie scena przypomniała mi się, kiedy postanowiliśmy zagrać ze znajomymi w „Sherlooka”. To gra, której uczestnicy wcielają się właśnie w detektywów badających miejsce zbrodni i mogą przez chwilę poczuć się jak Sherlock. Choć bowiem ciała już nie ma, pozostał obrys zwłok i rozrzucone wokół niego ślady. Wygląda to tak:

Przed sobą mamy więc dwa pozornie identyczne obrazki i musimy znaleźć drobne różnice między nimi. Na jednym obrazku pojawia się klucz, na innym znika nabój, na kolejnym obrys zwłok zyskuje okulary… To wszystko musimy wypatrzeć. I zrobić to jak najszybciej – ostatnia osoba pozostająca w grze ma zaledwie trzy sekundy, by podjąć decyzję, ile różnic widzi na dwóch porównywanych obrazkach.

Brzmi prosto – i takie też jest. Główną zaletą „Sherlooka” jest bowiem przejrzystość zasad i fakt, że gra nie wymaga długich przygotowań, rozkładania planszy, kart, żetonów… Wystarczy kilka chwil i odrobina miejsca na stole/podłodze – i już możemy zaczynać. Jasne są także zasady przyznawania punktów: nie ma wątpliwości, kto i za co je dostaje (w skrócie: punkty przyznawane są tylko wówczas, jeżeli któryś z graczy prawidłowo odgadnie liczbę różnic; jednak, co ciekawe, nie tylko on dostaje wówczas punkty – przyznawane są one również tym osobom, które były najbliżej jego wyniku). Punkty przyznawane są za pomocą odpowiednich, wygodnych żetonów, dzięki którym nie potrzebujemy długopisu ani kartki. 

„Sherlook” ma także bardzo przyjemną dla oka szatę graficzną. Od wygodnego, dosyć sporego pudełka, przez poręczne żetony, po wyraziste obrazki – wszystko to jest ozdobione prostymi, ale nie infantylnymi grafikami. Spodobał mi się także pomysł umieszczenia liczby różnic, które musimy wskazać, na tabliczkach z numerami, wzorowanych na tych, które rozstawiają osoby badające miejsce zbrodni.

Jak wspomniałam, gra ma bardzo proste zasady, jasno przedłożone w czytelnej instrukcji. Pewnego smaczku dodaje jednak rozłożenie kart: musimy to zrobić tak, jak wskazuje wylosowany żeton. Co oznacza, że porównywane karty nie zawsze będą leżeć po prostu obok siebie. Czasami są względem siebie odwrócone, innym razem leżą pod ukosem. I dzięki temu gra staje się nieco trudniejsza.

Jedyną wadą „Sherlooka” jest według mnie fakt, że nie da się grać w niego zbyt długo. Dwie czy trzy rozgrywki, każda trwająca średnio kwadrans – i możemy zacząć się nudzić. Zwłaszcza że co sprytniejsi gracze szybko rozgryzą, w jaki sposób typować liczbę różnic, niekoniecznie faktycznie je dostrzegając. Podczas gry udało nam się także dostrzec drobny błąd – jeśli zmiana wobec pierwotnego obrazka na dwóch kartach pojawia się w tym samym miejscu (na przykład na jednej pistolet zostaje zastąpiony długopisem, na innej – szminką), jest liczona dwukrotnie. A obserwujący widzi przecież tylko jedną różnicę.

Na szczęście to tylko drobnostka, która nie przeszkadza w grze. „Sherlook” to prosta – ale nie banalnie prosta! – rozrywka, w sam raz na kilka chwil podczas popołudnia spędzanego ze znajomymi czy z rodziną (producent podaje, że gra jest przeznaczona dla osób powyżej ósmego roku życia – według mnie świetnie poradzą sobie również młodsze dzieci, wystarczy, że opanowały dobrze umiejętność liczenia). I choć grając w „Sherlooka”, raczej nie poćwiczycie umiejętności dedukcji, ale na pewno – spostrzegawczość, koncentrację i refleks.

 

Udostępnij