{mosimage} Finałowy twist eksploatowany był wcześniej często i gęsto aż do sprania. By jednak nie być barbarzyńcą, przywołam tylko wzorce najważniejsze i ogólnikowe: znamy to z kina Finchera (razy dwa, choć w obrazie z kreacją M.D. – więcej sprzedać nie mogę – rzecz jest literalna), M. Night Shyamalana, z pewnego opowiadania Dicka i jego adaptacji z obecnym gubernatorem pewnego stanu USA… Z tą różnicą, iż poprzednicy budowali na owym twiście niepokojące morały, Dąbała zaś raczej poprzestał na fabularnym zaskoczeniu, wszak morały u niego są śladowe…"> {mosimage} Finałowy twist eksploatowany był wcześniej często i gęsto aż do sprania. By jednak nie być barbarzyńcą, przywołam tylko wzorce najważniejsze i ogólnikowe: znamy to z kina Finchera (razy dwa, choć w obrazie z kreacją M.D. – więcej sprzedać nie mogę – rzecz jest literalna), M. Night Shyamalana, z pewnego opowiadania Dicka i jego adaptacji z obecnym gubernatorem pewnego stanu USA… Z tą różnicą, iż poprzednicy budowali na owym twiście niepokojące morały, Dąbała zaś raczej poprzestał na fabularnym zaskoczeniu, wszak morały u niego są śladowe…"> Ryzykowny pomysł, Jacek Dąbała - Portal Kryminalny

Ryzykowny pomysł, Jacek Dąbała

Autor: Webmaster
Data publikacji: 17 września 2007

Ryzykowny pomysł

Autor: Jacek Dąbała
Wydawnictwo: Wydawnictwo Red Horse

Ryzykowny pomysł Jacka Dąbały to rzecz, którą czyta się ekspresowo, z przyjemnością celuloidowego seansu,  dreszczykiem tu i ówdzie i bez poczucia traconego czasu. Wiem, to oceny ogólnikowe, sięgające podstawowego repertuaru recenzenckiego… Jednakże do Dębały, po prostu, inne się nie nadają.

Zaczyna się niczym u Paula Austera, od pomyłkowego telefonu, który naprowadza bohatera na pewien kosmetyczny salon. Artur Brandt to młody dziennikarz, scenarzysta popularnego serialu, człowieczek finansowo ułożony, ot, klasyczny przykład medialnego japiszona. Salon ów jest o tyle enigmatyczny, iż pewne klientki (starsze panie) wchodzą doń, by nigdy nie wyjść, i odwrotnie – wychodzą zeń młode kobiety, które nigdy do środka nie weszły (czy już coś Państwu świta?)... W grę wchodzi tajemniczy specyfik, „guam”, którego waga jest dla sprawy kluczowa. Brandt uruchamia więc swe kontakty – dziennikarskie, telewizyjne, policyjne, nawet sąsiedzkie – by zagadkę rozsupłać, podczas czego poromansuje nie raz i z niejedną, parokrotnie zostanie poturbowany, porwany, ocalony (notoryczny deus ex machina), dokarmiany przez kochającą mamusię pożywną zupą a’la Koterski… i apiat, gdyż krąg ten powtarza się regularnie i z czasem do irytującej przewidywalności… A gdy wszystko się wreszcie wyjaśnia – jak w bajce, zdobywa kobietę, oklaski, sławę i głowę smoka…

Nie zdradzam nic, wszak dopiero tutaj Dąbała stosuje chwyt sprytny: twist fabularny, i to podwójny, który sam w sobie siłę zaskoczenia posiada, jednakże…

Robi, niestety, wrażenie literackiego kabotyństwa, gdyż nie jest on nawet na paznokieć oryginalny, a eksploatowany był wcześniej często i gęsto aż do sprania. By jednak nie być barbarzyńcą, przywołam tylko wzorce najważniejsze i ogólnikowe: znamy to z kina Finchera (razy dwa, choć w obrazie z kreacją M.D. – więcej sprzedać nie mogę – rzecz jest literalna), M. Night Shyamalana, z pewnego opowiadania Dicka i jego adaptacji z obecnym gubernatorem pewnego stanu USA… Z tą różnicą, iż poprzednicy budowali na owym twiście niepokojące morały, Dąbała zaś raczej poprzestał na fabularnym zaskoczeniu, wszak morały u niego są śladowe…

Tym bardziej żal, że aż się prosiło o bardzo bieżącą publicystykę: bo w tle jest Warszawa współczesna, choć nie tknięta głębiej niż naskórka; bo jest kosmetykowe szaleństwo, bo jest medialna gorączka i „czwarta władza”… Motyw guamu i samego salonu mógł pójść w ponadczasowe przecież pragnienia wspięcia się ponad ułomności ludzkiego organizmu, a z drugiej strony mógł sięgnąć sensacyjnej fabuły (z nutką fantastyki) o ucieczce przed własną tożsamością… Dąbała nawet nie sili się, by zdecydować się na którąś z tych dróg, ba, psychologię całości, którą powinien wykładać zaskakujący epilog, zarzyna do poziomu quasi-fantastycznego obrazka…

Zbyt chyba gorliwie podszedłem do sprawy, wszak przyznać autorowi sprawiedliwość trzeba: czyta się go rześko, sprawnie i z mlaskaniem tu i ówdzie, jednak czasem to nie wystarcza: zwłaszcza tam, gdzie pisarz daje sygnały, iż już już ma rzec nam coś ważnego, zaraz jednak przytomnieje, że za czystą akcję wierszówka będzie większa… I w tym przypomina swego bohatera – niestety, obraz obu wynika z tego niekorzystny…



RYZYKOWNY POMYSŁ

Jacek Dąbała

data wydania: wrzesień 2006
Wydawnictwo Red Horse
ISBN-10: 83-60504-07-5
ISBN-13: 978-83-60504-07-9
cena: 24,99 PLN
wymiary: 125 x 195 mm
liczba stron: 200
oprawa: miękka

Udostępnij

Sprawdź, gdzie kupić "Ryzykowny pomysł" Jacek Dąbała