{mosimage} Duet książkowy Grina to przede wszystkim egzotyczna przygoda, międzynarodowa, bo odwiedzimy m.in. Izrael, Grecję, Egipt, a skończymy na świeżym piwie u Singera, na krakowskim Kazimierzu. To frenetyczność teorii spiskowych, i tych współczesnych, politycznych, i tych wydumanych, spod znaku wszechwładnych Masonów. To rzetelna, filmowa (w sensie parcia akcji, ale i narracyjnych nawiązań) sensacja, postmodernizm cytatów, bujna erotyka i ironiczny komentarz rzeczywistości (i nierzeczywistości także). A wymienić te emblematy najprościej jednym tchem, bo czytamy powieść-worek, gdzie przede wszystkim ma się dziać dużo, prędko, a najlepiej jeszcze z kulturowym komentarzem."> {mosimage} Duet książkowy Grina to przede wszystkim egzotyczna przygoda, międzynarodowa, bo odwiedzimy m.in. Izrael, Grecję, Egipt, a skończymy na świeżym piwie u Singera, na krakowskim Kazimierzu. To frenetyczność teorii spiskowych, i tych współczesnych, politycznych, i tych wydumanych, spod znaku wszechwładnych Masonów. To rzetelna, filmowa (w sensie parcia akcji, ale i narracyjnych nawiązań) sensacja, postmodernizm cytatów, bujna erotyka i ironiczny komentarz rzeczywistości (i nierzeczywistości także). A wymienić te emblematy najprościej jednym tchem, bo czytamy powieść-worek, gdzie przede wszystkim ma się dziać dużo, prędko, a najlepiej jeszcze z kulturowym komentarzem."> Dawid Arbogast vs. Irek Grin - Portal Kryminalny

Dawid Arbogast vs. Irek Grin

Autor: Webmaster
Data publikacji: 31 października 2007

Liczba stron: 316

Irek Grin w swym debiucie (i kontynuacji) nie bał się przesady, pompy, szaleństwa, i poskładał rzecz będącą czymś pomiędzy pastiszem powieści szpiegowskiej a – powieścią łotrzykowską.

Bo protagoniści Grina, kwiat agentury Izraela, to przede wszystkim łotrzykowie, kiedy trzeba profesjonalni i zimni, kiedy nie trzeba, jawnie szczenięcy. Wszystko ma tu naturę buffo – ekscentryczne na wskroś postaci (tajemniczy karzeł Weintraub, krakowski hrabia, rozpasany milioner z Ameryki, który dla zabawki buduje sobie replikę Auschwitz (sic!)) snują ekscentryczne machinacje, które mają czasem cechy partaniny, a w tej całej, szpiegowskiej kołomyi snuje się melodramat archetypowych kochanków: Dawid Arbogast, Żyd, Polak, agent zwerbowany przez Mossad i alkoholik,  po upojnej przygodzie z tajemniczą meksykanką traci ją z oczu, co przeżywa boleśnie i po freudowsku. Meksykanka (Anat, kusząca i twarda jak orzech) okazuje się być agentką zaangażowaną w akcję pozyskania dla Mossadu „Cienia”, czyli Dawida. Dawid do stracenia nie ma nic, gdyż i tak jest internacjonalnie poszukiwany za sprawki z przeszłości, i choć opiera się, to bardziej dla zasady. Mechanizmy szkolenia nowego agenta Grin opisuje ze znawstwem szpiegowskiej literatury i z reportażowością Le Carrego, choć postaci prowadzącej szkolenie bliżej do diablej figury Goethego, niż do realizmu autora Ze śmiertelnego zimna . Realizm zresztą zaraz weźmie w łeb na całego, gdyż pojawi się tajemnicza, okultystyczna sekta, a w Szkarłatnym habicie równolegle prowadzony wątek XVII-wieczny, utrzymany w konwencji apokryficznego, historycznego kryminału.

Duet książkowy Grina to przede wszystkim egzotyczna przygoda, międzynarodowa, bo odwiedzimy m.in. Izrael, Grecję, Egipt, a skończymy na świeżym piwie u Singera, na krakowskim Kazimierzu. To frenetyczność teorii spiskowych, i tych współczesnych, politycznych, i tych wydumanych, spod znaku wszechwładnych Masonów. To rzetelna, filmowa (w sensie parcia akcji, ale i narracyjnych nawiązań) sensacja, postmodernizm cytatów, bujna erotyka i ironiczny komentarz rzeczywistości (i nierzeczywistości także). A wymienić te emblematy najprościej jednym tchem, bo czytamy powieść-worek, gdzie przede wszystkim ma się dziać dużo, prędko, a najlepiej jeszcze z kulturowym komentarzem.  Autor gra na stereotypach żydowsko-polsko-masońskich, drwi ze spiskowych teorii, a jednocześnie eksploatuje ich magię. Drwi wreszcie z samego siebie, niczym literacki wariant Polańskiego, a używając autokomentarza, wynikającego z omnipotencji narratora (twór pt. Szerokiej drogi, Anat, występuje jako realny artefakt w uniwersum powieści drugiej!), co jakiś czas zaznaczy istnienie Wielkiego-Cyrkowca-Kreatora-Grina.

Autor ma wciąż pod ręką almanachy gatunku, bo z konwencjami pogrywa sobie także. Choćby Grinowski agent – to zadeklarowany anty-Bond; i trzeba zaznaczyć - w odniesieniu do wersji klasycznej, bo autor przypadkiem antycypował pewien modny ostatnio typ (anty)bohatera: Dawid Arbogast to, owszem, bliźniak Bonda, lecz w wersji ostatniej, z kreacją Daniela Craiga, wersji siermiężnej, jeszcze nieokrzesanej, ale już magnetyzującej i potencjalnej. Arbogast jest wiecznie spragnionym wszystkiego, i wiecznie wszystkim zmęczonym,  mężczyzną z krwi, kości, potu i spermy. Bliżej mu w tym do Aleca Leamasa z kart LeCarrego, ale też nie do końca: u LeCarrego mamy psychologizm, u Grina marionetkowość i groteskę. Spisek LeCarrego był duszny, polityczny, i miotał bohaterem wedle reguł Kafki, spisek Grina miota bohaterem dla przygody, dla tych wszystkich miejsc magicznych, których egzotykę trzeba wyzyskać, bo aż się o to proszą. I dla melodramatycznego deus ex machina (w tomie pierwszym), które zresztą bardzo mocno nadszarpuje gatunkowe przyzwyczajenia. Spisek Grina jest wreszcie czymś mistycznym, metafizycznym i nieogarnionym - choć na koniec autor całość demitologizuje, i upuszcza z balonu powietrze.

I ma Grin pióro rześkie, żywe i plastyczne; zwłaszcza widać to w tomie drugim, dojrzalszym i zawierającym znakomicie napisany trzon historyczny: Krakowski, były mnich, Hieronim Zahorowski, mści się na jezuitach za usunięcie  go z zakonu, pisząc fikcyjną księgę (Monita secreta to historycznie istniejący apokryf), mającą być dowodem, iż zakon ma ambicje panowania nad światem. Ten trzon, rzecz jasna, okaże się także motorem planu współczesnego, jednakże sam w sobie ma ducha erudycyjnej prozy Eco, Perez-Reverte czy trylogii  Sapkowskiego.

I tu miał trochę Grin pecha, bo w czasie, gdy w Polsce produkcje kryminalno-sensacyjne były jeszcze śladowe, on wystartował od razu  pastiszem i atrakcyjną Nową Przygodą; pastiszem tak skrajnym, iż wielu ówczesnych krytyków (i czytelników) nie wiedziało, jak go ugryźć.


Można by się także postawić, iż jednak cała ta literacka karuzela, poza eskapizmem, nie wnosi istotnych morałów… Że wszystko tu jest filmowe, przaśne, pełne cytatów i mrugania okiem… Że to całe, grinowskie uniwersum żyje po trosze samo dla siebie… Że poszedł autor w żywioł, w kicz, w melodramat, w spisek nad spiskami, w pstrokaciznę maksymalną… Że być cynikiem i prześmiewcą jest łatwo…

Odpowiem, odsyłając do powyższych argumentów jeszcze raz: dyptyk Grina jest tym wszystkim jak najbardziej. A ponieważ zgrywę nazywa autor zgrywą po imieniu, wyszła rzecz, która jest autokomentarzem totalnym i, co za tym - żarliwą apoteozą gatunku. Tylko. Ale także – aż.

 

SZEROKIEJ DROGI, ANAT


Irek Grin

Wydawnictwo: Prószyński i S-ka , Sierpień 2002
ISBN:83-7337-227-X
Liczba stron:316



SZKARŁATNY HABIT


Irek Grin

Wydawnictwo: Prószyński i S-ka , Luty 2004
Seria: Z Żurawiem
ISBN:83-7337-620-8
Liczba stron:344 

Udostępnij