Coraz większy mrok, Colleen Hoover

Autor: Ewa Dąbrowska
Data publikacji: 05 marca 2020

Coraz większy mrok

Autor: Colleen Hoover
Przekład: Piotr Grzegorzewski
Wydawnictwo: Otwarte
Premiera: 19 czerwca 2019
Liczba stron: 320

Mrok, który wchłania

Ta książka okaże się tak obrzydliwa, że będziecie chcieli o niej jak najszybciej zapomnieć. Mimo to pochłoniecie ją od pierwszego do ostatniego słowa, stanie się ona częścią was, waszych trzewi. A potem was skrzywdzi. 

Choć cytowane słowa z powieści „Coraz większy mrok” nie odnoszą się do niej samej, a do będącej jej częścią autobiografii jednej z bohaterek, uznajcie je za ostrzeżenie. 

Zacznę jednak od osobistego wtrętu. Twórczość Colleen Hoover poznałam przypadkowo. Otóż postanowiłam kiedyś dla podszkolenia angielskiego sięgnąć po jakąś książkę w tym języku, a mój wybór, ze względu na nieskomplikowaną fabułę i takiż język, padł na romans. Nie chciałam jednak wybierać autora losowo, dlatego spojrzałam, kto króluje na liście bestsellerów. I tak trafiłam na „All Your Perfects” (polski tytuł: „Wszystkie nasze obietnice”). Kiedy zaczynałam lekturę, byłam przekonana, że będzie to przyjemna, łatwa w odbiorze obyczajówka. Jak bardzo się zaskoczyłam! Okazało się, że to wcale nie banalne czytadło, na jakie się nastawiałam, ale bardzo trudny dramat obyczajowy. Nie trudny w czytaniu, bo autorka pisze świetnie, a trudny w odbiorze – bo tak nasycony ciężkimi emocjami.

Dlatego kiedy jakiś czas temu zobaczyłam, że ukazał się „thriller psychologiczny” Colleen Hoover, bez wahania, za to z dużą ciekawością po niego sięgnęłam. Cudzysłów w poprzednim zdaniu jest jednak nieprzypadkowy – „Coraz większy mrok” okazał się nie tyle thrillerem psychologicznym, ile rzeczą z pogranicza thrillera i dramatu obyczajowego. To jednak nie znaczy, że się zawiodłam – ponownie: to emocje miały tu największe znaczenie. A ja bardzo lubię powieści nasycone emocjami.

 „Coraz większy mrok” zaczyna się od spotkania dwojga ludzi: Lowen Ashleigh i Jeremy’ego Crawforda. Lowen to pisarka, której źle się wiedzie – jej książki nie są bestsellerami, do tego od dawna nie tworzyła, bo zajmowała się umierającą matką. Teraz jej matka nie żyje, a ona sama jest u progu bankructwa i bezdomności. Dlatego kiedy dostaje niespodziewaną, ale lukratywną propozycję, z ulgą – choć i dużym niepokojem – ją przyjmuje. Otóż Verity Crawford, słynna autorka thrillerów, uległa wypadkowi, a jej mąż chce, by to właśnie Lowen zakończyła pisanie serii tworzonej przez Verity. Młoda pisarka przenosi się na jakiś czas do domu Crawfordów, by zapoznać się z materiałami zgromadzonymi przez koleżankę po fachu. Tak trafia na jej autobiografię, coraz mocniej angażuje się w życie rodziny i zapada się coraz głębiej w mrok, który spowija rodzinę Crawfordów.

„Szokująca opowieść o małżeństwie, obsesji i manipulacji” – czytamy w opisie książki. I owszem, ta historia może zszokować, głównie dlatego, że autorka nie waha się wyciągnąć najbrudniejszych myśli bohaterek, każąc czytelnikowi się z nimi skonfrontować. Szokuje też sama historia opowiedziana przez Verity w autobiografii, czytanej powoli przez Lowen (bo historii o takim natężeniu emocjonalnym nie da się czytać szybko). Ta „książka w książce” to historia małżeństwa Crawfordów. Autorka nie stroni w niej od bardzo dosłownych, wręcz brudnych scen seksu. Zdecydowanie za dużo ich w tej książce – tak przynajmniej myślałam, dopóki nie dotarłam do finałowych scen powieści, które wywróciły moją opinię do góry nogami. O tym jednak za chwilę.

Główną, teraźniejszą historię poznajemy z perspektywy Lowen. To zamknięta w sobie kobieta, może nawet nieco straumatyzowana po śmierci matki i kilkumiesięcznym odcięciu od świata, wycofana, często powtarzająca, że nie lubi być rozgryzana. Swoją drogą ciekawe, ilu pisarzy mogłoby podpisać się pod jej słowami: Jestem nieśmiałą pisarką, która pokazuje zdjęcie swojej książki i mówi: „Całkiem niezła. W środku są słowa. Przeczytajcie, jeśli chcecie”. Lowen jest przeciwieństwem Verity, którą poznajemy z jej autobiografii: pewnej siebie, przebojowej, wręcz aroganckiej. I skrywającej sekret, który podsumowuje jedno słowo: obsesja. Ale i Lowen w pewnym momencie zaczyna sprawiać wrażenie, że popadła w obsesję…

Nie mogę pominąć również trzeciego elementu nadmienionego w opisie książki: manipulacji. Nie będę się rozwlekać na ten temat, żeby uniknąć spojlerów, napiszę tylko, że Colleen Hoover świetnie pokazuje, jak łatwo ludzie manipulują innymi. I jak potężnym narzędziem jest słowo.

Jak już wspomniałam, „Coraz większy mrok” sytuuje się gdzieś na pograniczu dramatu obyczajowego i thrillera psychologicznego. Typowa dla dramatów fabuła nie jest zbyt obszerna i można de facto opisać ją jednym zdaniem: Lowen pomieszkuje u Crawfordów, coraz mocniej zadurza się w Jeremym i coraz mniej pewnie patrzy na Verity (z każdym przeczytanym rozdziałem jej autobiografii). Typowa dla thrillera jest natomiast bez wątpienia atmosfera – napięcie rośnie niemal zauważalnie, ze strony na stronę. Tytuł nie kłamie: czytelnik zapada się razem z bohaterami w coraz większy mrok. Do thrillerów pasuje też zakończenie. Nie każdemu finałowy twist się spodoba, to pewne. Ale o tym już musicie przekonać się sami. 

Udostępnij

Sprawdź, gdzie kupić "Coraz większy mrok" Colleen Hoover

PRZECZYTAJ TAKŻE

NOWOŚĆ

Coraz większy mrok, Colleen Hoover

Szokująca opowieść o małżeństwie, obsesji i manipulacji.

18 czerwca 2019