{mosimage} Przeprowadzając mentalną wiwisekcję jednego z morderców miał za cel wyłącznie jedno – jeszcze bardziej umocnić swą pozycję w inteligenckim panteonie.

Dla mordercy książka Capote była nadzieją na kolejne odroczenie wyroku śmierci. Capote grał zaś vabank. Z początku trudził się jeszcze oszukiwaniem swego rozmówcy, w miarę postępu pracy zaczął jednak stawiać sprawę jasno: owszem, zależy mu na ustaleniu psychologicznych motywacji zabójcy, przede wszystkim jednak na zdobyciu naocznej relacji z owej makabrycznej nocy. Nie dla literackiej ekspiacji, lecz jedynie dla grubej sensacji.
"> {mosimage} Przeprowadzając mentalną wiwisekcję jednego z morderców miał za cel wyłącznie jedno – jeszcze bardziej umocnić swą pozycję w inteligenckim panteonie.

Dla mordercy książka Capote była nadzieją na kolejne odroczenie wyroku śmierci. Capote grał zaś vabank. Z początku trudził się jeszcze oszukiwaniem swego rozmówcy, w miarę postępu pracy zaczął jednak stawiać sprawę jasno: owszem, zależy mu na ustaleniu psychologicznych motywacji zabójcy, przede wszystkim jednak na zdobyciu naocznej relacji z owej makabrycznej nocy. Nie dla literackiej ekspiacji, lecz jedynie dla grubej sensacji.
"> Capote, Bennet Miller - Portal Kryminalny

Capote, Bennet Miller

Autor: Tomasz Daniel Dobek
Data publikacji: 18 marca 2008

Capote

Autor: Bennet Miller

 


Truman Capote, pisarz i nowojorski dziennikarz, był już mocno ceniony za swą powieść „Śniadanie u Tiffany’ego”, gdy przypadkiem trafił na sensacyjny artykulik o masowym morderstwie gdzieś na prowincji Kansas.


Wówczas zakiełkowała w nim myśl, że byłby zdolny stworzyć dzieło non-fiction, które dorównałoby popularności beletrystyce. Poświęcił więc na to kilka lat swego życia: przeprowadzając mentalną wiwisekcję jednego z morderców i poszukując wszelkich poszlak na wielu frontach miał za cel wyłącznie jedno – jeszcze bardziej umocnić swą pozycję w inteligenckim panteonie.

Dla mordercy książka Capote była nadzieją na kolejne odroczenie wyroku śmierci. Capote grał zaś vabank. Z początku trudził się jeszcze oszukiwaniem swego rozmówcy, w miarę postępu pracy zaczął jednak stawiać sprawę jasno: owszem, zależy mu na ustaleniu psychologicznych motywacji zabójcy, przede wszystkim jednak na zdobyciu naocznej relacji z owej makabrycznej nocy. Nie dla literackiej ekspiacji, lecz jedynie dla grubej sensacji.

Philip Seymour Hoffman, dotychczas przeważnie gracz drugiego planu, dostał rolę swego życia. Znakomicie oddał charakterystykę postaci Capote – niepozorność, dziewczęcy głos, sposób bycia, wynikający z tego cynizm (homoseksualizm bohatera w filmie pozostawiono w tle). To jednak także stało się powodem pewnego niedosytu: Capote jest faktycznie wciąż taki sam. Maskę zrzuca jedynie wylewając na salonach swój narcyzm, nawet wówczas, gdy fabularnie wiemy, że Capote przeżywa swoiste katharsis, jego twarz nie zmienia się. Jest jednakowo zbolała, wykrzywiona, czy w stresie, czy w lisich machinacjach, czy w złości... Nie do końca jestem przekonany o słuszności takiego prowadzenia aktora.

Ta jednostajność daje się zresztą zauważyć na innych polach. Całość motywacji Capote podano w kluczu kompensacyjnym: homoseksualista, w młodości lekceważony, teraz nadrabia cynizmem i zdobywaniem celu po trupach. Tyle, że to „po trupach” także przedstawiono jakoś bez nerwu. Capote ma pieniądze, by przekupić kogo trzeba, a w zanadrzu czasem i retoryczną frazę, ale – wciąż jakby tkwił w jednej pozycji przed lustrem.

Milos Forman kręcąc biografię Larry'ego Flynta poprowadził Woody Harrelsona brawurowo, a materiał wyjściowy był także szemraną kreaturą. Woody Allen jest zawsze taki sam, ale ma w sobie werwę, która nie nuży. Hoffman zaś jest gdzieś pomiędzy nimi: przekonuje oddając główne atrybuty zimnej sylwetki Capote, razi zaś monotonnością.

Mrukliwy, piszczący, zakotwiczony w swych kompleksach. Oto cały Capote. A przecież dramat jest tu szerszy: partnerka pisarza , Nelle Harper Lee, święci właśnie tryumfy swej powieści i jej adaptacji („Zabić drozda”). Ponoć to w dużej mierze przez Trumana pozostanie potem autorką jednej pozycji – tutaj jest o tym mniej niż mało. Zabójca, z którym (czy raczej nad którym) pracuje Capote także ma do opowiedzenia żywą historię. Naczelnik policji miasteczka uważa dziennikarza za hienę, i także ma prawdziwe powody. Niestety, jakoś wszystko to się rozmywa, zamiast intrygować i budować perypetię. Z założenia rozpisano te epizody pobocznie, by rozbiły się o charyzmę głównej postaci. A one – raczej ją tylko otaczają.

Mam przez to ambiwalentne uczucia co do filmu. Niby rzecz sprawna, miejscami jednak „tylko” sprawna. Czegoś brakuje. Chyba przede wszystkim grze Hoffmana. Powtórzę – czytelnej, plastycznej, potencjalnej – lecz w całości jednak zbyt jednostajnej.

Z zimną krwią - taki tytuł nadał swej pracy Capote - był jedną z pierwszych pozycji gatunku true crime, która stała się sztandarem ruchu Nowego Dziennikarstwa (New Journalism).

 

 

Capote 


(USA, 2005)
czas 116 min.
Reżyseria:  Bennett Miller
Scenariusz:  Dan Futterman
Na podstawie książki:  Gerald Clarke
obsada:
Philip Seymour Hoffman - Truman Capote
Catherine Keener - Nelle Harper Lee
Clifton Collins Jr. - Perry Smith
Chris Cooper - Alvin Dewey
Bruce Greenwood - Jack Dunphy

 

Udostępnij

Sprawdź, gdzie kupić "Capote" Bennet Miller