{mosimage} Gdyby słowa „przygoda” użyć w rozumieniu niegdysiejszej Nowej Przygody (czy Nowego Hollywood), kryminały retro da się zgrabnie wybronić, czyniąc je pochodną tamtego prądu – powiedzmy, „literaturą nowej przygody”. Ba, ale i tu problem: Kino Nowej Przygody było nie tylko karuzelą, ale istotnym wentylem czasu, w którym powstawały. Tam, gdzie nie można było mówić wprost o obsesjach, strachach, religijnym relatywizmie czy obyczajowości, uciekano się do metafory, alegorii, baśni. Przygody właśnie. A u Lewandowskiego (et consortes) trochę z tym kiepsko. Nie ma takich ambicji. Bawią, by bawić. "> {mosimage} Gdyby słowa „przygoda” użyć w rozumieniu niegdysiejszej Nowej Przygody (czy Nowego Hollywood), kryminały retro da się zgrabnie wybronić, czyniąc je pochodną tamtego prądu – powiedzmy, „literaturą nowej przygody”. Ba, ale i tu problem: Kino Nowej Przygody było nie tylko karuzelą, ale istotnym wentylem czasu, w którym powstawały. Tam, gdzie nie można było mówić wprost o obsesjach, strachach, religijnym relatywizmie czy obyczajowości, uciekano się do metafory, alegorii, baśni. Przygody właśnie. A u Lewandowskiego (et consortes) trochę z tym kiepsko. Nie ma takich ambicji. Bawią, by bawić. "> Bogini z labradoru, Konrad T. Lewandowski - Portal Kryminalny

Bogini z labradoru, Konrad T. Lewandowski

Autor: Webmaster
Data publikacji: 14 sierpnia 2007

Bogini z labradoru

Autor: Konrad T. Lewandowski
Liczba stron: 264

{mosimage}Bogini z labradoru urzeka, porywa, zaspokaja. Lewandowski nadal nie ma presji na cięższe, kryminalne intrygowanie, bo i tutaj, jak w Magnetyzerze, kryminał nie jest zbyt skomplikowany, za to jeszcze bardziej wykorzystuje egzotykę „retro” do opowiedzenia znakomitej przygody.

Przygoda – to słowo coraz mocniej zaczyna pretendować do klucza przy odczytywaniu kryminałów w stylistyce retro. Kryminałów, w których intryga jest przeważnie  pretekstem do zabawy w rozwiązywanie zagadki: nie stoi za nią psychologia, polityka, głębsze ludzkie dramaty. Jest za to, zbliżająca się do dreszczyku spod znaku Dana Browna, mistyka, fantastyka, teoria spisków. Ta tendencja, by traktować kostium gatunku jako – właśnie! – li tylko kostium, jest, niestety, zgubna, bo nie kieruje nas na żadne cięższe kwestie, a jedynie na wesołe miasteczko (ma tak i Lewandowski, i Maćkowski, i Mariusz Wollny w swym Kacprze Ryxie…).

Obie pozycje Lewandowskiego (wcześniejszy Magnetyzer ) są rzemieślnicze, lekkie i „nieodrywalne”, a można to brać na plus i na minus. Owszem, przede wszystkim rozrywka, tyle, że Lewandowski nie daje nam wiele ponadto… Ujmuje rytmem, narracją, postaciami, egzotyką czasu i miejsca… No i proszę – wymieniam zalety, wszak owszem, za te rzeczy warto autora chwalić. Powiem więcej – gdyby słowa „przygoda” użyć w rozumieniu niegdysiejszej Nowej Przygody (czy Nowego Hollywood), kryminały retro da się zgrabnie wybronić, czyniąc je pochodną tamtego prądu – powiedzmy, „literaturą nowej przygody”. Ba, ale i tu problem: Kino Nowej Przygody było nie tylko karuzelą, ale istotnym wentylem czasu, w którym powstawały. Tam, gdzie nie można było mówić wprost o obsesjach, strachach, religijnym relatywizmie czy obyczajowości, uciekano się do metafory, alegorii, baśni. Przygody właśnie. A u Lewandowskiego (et consortes) trochę z tym kiepsko. Nie ma takich ambicji. Bawią, by bawić.

I znów, jak w Magnetyzerze, najszczersze są rzeczy z drugiego planu. Komisarz Drwęcki i jego świeżutka małżonka, Maria, eksplorują regularnie pole małżeńskiego pożycia, a przy tym – zbliżają się do siebie szczerze, bo w zwierzeniach i opowieściach: Drwęcki wreszcie otwiera się przed nią (i przed nami) i opowiada swe wojenne dzieje – walkę o Lwów wśród osławionych Orląt  i czasy późniejsze. Lewandowski nie korzysta już tak często (co czynił w Magnetyzerze) z wojenno – batalistycznych retrospekcji (zresztą opisywanych świetnie!), a wspomnienia, przejmujące nieraz, relacjonuje przez swego bohatera w pościeli, przy posiłku, przy codziennych, rodzinnych sytuacjach… To daje mocny kontrast. A ów powtarzalny cykl – eros i spowiedź – sprawia, że na naszych oczach oboje dojrzewają: Marysia przestaje być filuterną pensjonarką, Drwęcki zaś pozbywa się swej pomnikowości.

We lwowskich wspomnieniach zresztą zakorzenione są ważne dla intrygi wątki: dyrektorowa Zasławska, persona szanowana i wysoce pryncypialna, dawniej stała u boku Drwęckiego na barykadach Lwowa jako Pyziabułcia. Teraz, po latach, oprócz trzęsienia lokalną socjetą, należy do elitarnej sekty parającej się spirytyzmem i mistyką, której to metafizyczne plany koncentrują się wokół samego marszałka Piłsudskiego. To zaczyna niepokoić „służby” – zlecają więc sprawę Drwęckiemu, jako „szarej eminencji Warszawy”, a finałowa solidarność  szeregów po latach zagra tu znów ważną rolę.

Ze Lwowa pochodzi też Gryfek, młody złodziejaszek, wyciągnięty przez komisarza z więzienia przez wzgląd właśnie na braterstwo broni. To postać kraśna i sympatyczna na wskroś, która, wraz z nową służącą Drwęckich („umiarkowanie pyskatą”) zadba o komediową stronę powieści. O filozofującą zadbają zaś – pewien szemrany detektyw z Wielkiej Brytanii oraz – młody magister praw, Witold Gombrowicz, którego jednak Lewandowski zbudował ze stereotypowej dziś gombrowiczowskiej nomenklatury. Apokryfów biograficznych innych, rzeczywistych postaci jest w Bogini… jednak mniej niż poprzednio.

Cóż zatem zrobić z tym Lewandowskim? Przeczytać zapewne, bo warto. Pomimo ewidentnego targetu rozrywkowego rzecz jest ciekawa, wciągająca i inteligentna. Gdyby tylko mocniej przysiadł autor nad kryminalnymi labiryntami, mógłby dać więcej dreszczu. Nie przeszkadza bowiem fakt, iż sztafaż retro jest tu wyczytany i encyklopedyczny, bo porywa i tak swą egzotyką; przeszkadza prostota fabuły. Kryminał powinien być wszak kryminałem, nie zaś tylko zgrabną opowiastką przygodową.
 
 

Bogini z Labradoru

Konrad T. Lewandowski

Wydawnictwo Dolnośląskie , Maj 2007
ISBN:978-83-7384-655-5
Liczba stron:264
cena 19.90

Udostępnij

Sprawdź, gdzie kupić "Bogini z labradoru" Konrad T. Lewandowski

PRZECZYTAJ TAKŻE

RECENZJA

Czas egzorcystów, Konrad T. Lewandowski

Konrad T. Lewandowski to autor, wokół którego ostatnio zrobiło się głośno za sprawą incydentu z blogerką. A to wokół jego książek powinno być głośno! 

29 stycznia 2015

WYWIAD

Konrad T. Lewandowski o...

Łodzi i Perkalowym dybuku - WYWIAD!

14 września 2009

RECENZJA

Perkalowy dybuk, Konrad T. Lewandowski

{mosimage} Nadkomisarz Drwęcki w Łodzi!

07 września 2009

RECENZJA

Elektryczne perły, Konrad T. Lewandowski

Po trzecie wreszcie Lewandowski sprytnie zagrał na nosie tym, którzy bili się o dominację na literackiej mapie Polski, gdyż w Elektrycznych perłach zagarnął ...

07 lutego 2008

NOWOŚĆ

Elektryczne perły, Konrad T. Lewandowski

{mosimage}Już w sprzedaży (11.I.)

15 stycznia 2008

RECENZJA

Magnetyzer, Konrad T. Lewandowski

{mosimage} Jest tu gatunkowy klucz dla zabezpieczenia wszystkich frontów (podtytuł „kryminał retro”). Są ulice międzywojennej Warszawy. Są obudzone na ...

06 sierpnia 2007